Ta dam! Skończyło się! Drużyny
Ekstraklasy rozegrały 30 meczów i piłkarze wreszcie mogą
udać się na krótki, ale zasłużony urlop. Wątpliwe, abyśmy
zdążyli zatęsknić za polską ligą, bowiem już za kilka tygodni
rozpocznie się nowy sezon, podzielony na ligę zasadniczą i fazy:
play-out i play-off. Na razie w naszych głowach znajdują się nadal
obrazki z minionej edycji. Co ja zapamiętałem i wywarło na mnie
największe wrażenie? Zapraszam do lektury!
Upadek króla
Brazylijski reżyser zrobiłby
wspaniałą telenowele z ostatniego sezonu Polonii Warszawy. Zwroty
akcji, zdrady, kłótnia o pieniądze, a na końcu wielki
finał! Wizerunek Ireneusza Króla znalazł się na łamach
ważniejszych gazetach oraz portalach internetowych. Nie zapomnimy
słynnego zdania: „Jestem w Wiedniu, jutro wyślę przelew”. No
cóż. Najwidoczniej od Wiednia do Warszawy jest spora droga,
nawet dla banków. Do dziś tych przelewów nie widać.
Może wysłał kopertą przez Pocztę Polską? Wtedy jest szansa, że
zagubiony list odnajdzie się po wielu latach, gdy aktualni piłkarze
Czarnych Koszul będą już niańczyć wnuki.
Mogę sobie żartować, ale sytuacja
jest dramatyczna. Upada klub, który ma piękną historię. Być
może jest to kara za niesportowy awans do Ekstraklasy sprzed pięciu
lat, kiedy to ówczesny prezes – pan Wojciechowski – kupił
licencje Groclinu. Ale od tamtego czasu wydawało się, że z Polonią
będzie lepiej. Dobre miejsca w lidze, walka o europejskie puchary.
Wszystko się pięknie układało, aż do momentu, gdy Wojciechowski
postanowił zakończyć zabawę w „prezesa”. Rok temu niepewny
był los Polonii. Rosnące kłopoty finansowe i możliwa fuzja z GKS
Katowice wprowadziły niepokój w szeregi sympatyków
stołecznego klubu. Król – nowy właściciel drużyny –
obiecał, że zrezygnuje z planów połączenia tych dwóch
ekip. Dla fanów była to wyczekiwana wiadomość, która
miała się okazać dobrym początkiem złego końca.
Gdy piłkarze grali pierwsze mecze, do
mediów wypłynęły wiadomości w sprawie niewypłacalnych
pensji. Rozpaczliwe głosy piłkarzy: „Żyjemy pod kreską!”,
„Nie stać nas na utrzymania rodzin!”, rozchodziły się
wszędzie. Kto by pomyślał, że klub z tak złą sytuacją, będzie
znajdował się w czołówce.
Stokowiec nie dał po sobie
poznać, że atmosfera u jego pracodawcy nie wygląda ciekawie i tym
zaraził swych podopiecznych. To zaowocowało dobrymi wynikami.
Niestety okno zimowe pozbawiło Polonie czołowych piłkarzy, którzy
nie wytrzymywali już kłamstw Króla. Zmiany w składzie były
zapowiedzią gorszej rundy wiosennej. Choć Polonia już nie
zachwycała jak wcześniej, ale 6 miejsce na zakończenie sezony jest
bardzo dobrym wynikiem. Szkoda, że ta lokata okazała się miejscem
spadkowym. Tylko naiwni mogli wierzyć, że warszawski klub otrzyma
licencje. Z 8 mln długiem nie było na to szans. Nie wiadomo czy uda
się wywalczyć miejsce w
I lidze. Najprawdopodobniej struktury
klubowe zostaną stworzone na nowo, a Czarne Koszule zobaczymy w
III,
bądź IV lidze. Więcej przemyśleń na temat Króla i Polonii
znajdziecie pod tym linkiem:
link
Bohaterzy wiosny z wojownikiem w bramce
GKS Bełchatów pokazało
antyfutbol podczas rundy jesiennej. Gdy ta się skończyła, kibice
oraz dziennikarze byli pewni, że GKS spadnie. I ja należałem do
tego grona. Mile się zaskoczyłem. Bełchatów i trener Kiereś
postanowili nie poddawać się, dzięki temu uatrakcyjnili nam
rozgrywki. Bełchatów dzielnie walczył do końca. Pierwsze
mecze okazały się remisami, ale dalej było lepiej. Przyszły
porażki, lecz było o wiele więcej zwycięstw. Zaimponowali serią
nieprzegranych 8 meczów z rzędu! Gdy spojrzymy w tabelę
rundy wiosennej, ujrzymy Bełchatów na CZWARTYM MIEJSCU!!!
Zasłużone brawa dla Kieresia.
Może zabrakło jednego meczu do utrzymania się w lidze, ale drużyna
z woj. łódzkiego pokazała, że trzeba walczyć do końca,
nawet gdy jest się skreślanym na samym początku. Obok trenera
wykazało się kilku młodych piłkarzy. Jednak największym
odkryciem okazał się litewski bramkarz - Emilijus Zubas. W tym
roku skończy 23 lata. Litwin ma szansę zrobić wspaniała karierę
piłkarza. Przez pół roku wybił się na tle innych czołowych
bramkarzy w Polsce. Bezdyskusyjnie był najlepszym z nich.
Po 29 kolejce w mediach zawrzało i
uznano, że błąd Zubasa w meczu z Jagą, pozbawił jego drużynę
szans na utrzymanie. Wg mnie jest to błędne określenia. Jego
parady pozwoliły wierzyć kibicom z Bełchatowa, że istnieją
nadzieje do pozostania w Ekstraklasie. Jestem ciekaw, czy już
otrzymał oferty od innych drużyn, które potrzebują
wspaniałego goalkeepera, którym jest Zubas.
Najgorsi obrońcy
Ruch zawiódł. Jego tyłek
uratował Król. Gdyby nie prezes Polonii, obok GKS-u z
Ekstraklasą pożegnaliby się Chorzowianie. Gra Ruchu podlega
krytyce. Co było czynnikiem tak słabej gry? Chyba nie transfery.
Odszedł tylko Grodzicki, a Piech wyjechał do Turcji po rundzie
jesiennej. Oczywiście, że byli głównymi postaciami gry
Niebieskich, ale ich odejście nie powinno spowodować takiej
negatywnej zmiany! Zmiana trenera? Fakt, że Waldemar Fornalik jest
niczym bohater dla Ruchu, a jego brat zawiódł. Lecz Zieliński
jest doświadczonym szkoleniowcem i widząc jego zaangażowanie,
myślę, że nie olał sprawy. Dla mnie winnymi tak słabej gry jest
formacja obrońców. Każdy z nich, bez wyjątku, przynajmniej
raz sprowokował utratę bramki.
Ruch Chorzów miał najgorszą
defensywę w minionym sezonie. Trudno karać bramkarzy, ponieważ
spisywali się w miarę dobrze. Pesković od dawna udowadnia, że
warto na niego stawiać, a Kamiński należy do odkryć roku. Przy
tak kiepskich obrońcach, nawet najlepszy goalkeeper świata musi
kapitulować wiele razy.
Cały czas się dziwię, dlaczego na
Cichej obrona zawiodła? Przecież rok temu zdobyli wicemistrzostwo!
Konczkowski ma najmniej wiosen za sobą. On powinien najczęściej
sprawiać problemów koledze w bramce. Jednak to starsi koledzy
zawodzili bardziej, którzy na wysokim poziomie grali już
kilkadziesiąt, a nawet ponad sto razy! Lewczuk, Stawarczyk, Djokić,
Baszczyński, Kikut, Szyndrowski i Sadlok. Gdy oni byli atakowani, albo mieli piłkę przy
nodze, cały stadion zamierał. Prawie w każdym meczu, któryś
z nich popełnił gafę, kosztującą utratę bramki. Gdyby zrobić
komplikacje wideo z ich gry, powstałby dobry poradnik pt.: „Jak
nie należy grać w obronie”. Smagorowicz na pewno miał plany
wydać kasę na nowych defensorów, ale najprawdopodobniej tego
nie uczyni, gdyż PZPN zablokował możliwość kupowania zawodników
przez Ruch. Tak więc mamy już pewnego spadkowicza na następny
sezon?
Będzie jeszcze gorzej, jeżeli odejdą ofensywni piłkarze.
Huczą plotki o transferze Jankowskiego do Wisły Kraków.
Starzyński też powinien liczyć na propozycji. Dziadkowie, czyli
Zieliński, Niedzielan i Malinowski nie potrafią już wybiegać 90
minut. Średnia wieku także przyczyniła się do słabego wyniku.
Wyszła z ukrycia zła polityka klubowa i sentymentalne traktowanie
piłkarzy. Zawsze lepiej dać podwyżkę starcowi, który parę
lat wstecz miał swoje najlepsze lata, zamiast wydać na młodego
grajka z aspiracjami.
Demjan – ten co uratował
Podbeskidzie
W miniony poniedziałek odbyła się
uroczysta gala Ekstraklasy, na której rozdano nagrody
indywidualne i drużynowe. Bohaterem tej nocy, a także całego
sezonu został Słowak Robert Demjan. Chyba tylko w naszym kraju są
takie dziwy, że napastnik drużyny z dołu tabeli zostaje królem
strzelców. Co zrobić....przynajmniej udowodnił, że mimo 31
lat i dotychczas średniego poziomu gry, potrafił wybić się ponad
wszystkich. Czy kolejny sezon będzie tak samo udany?
Ciekawie jaką koszulkę ubierze
Demjan? Wiadomo, że uratował Ekstraklasę dla swojego klubu, lecz
bycie królem strzelców otwiera okno na szersze
horyzonty. Kilku trenerów chętnie widziałoby Słowaka w
swoich szatniach.
Dobrze, że nasza liga nie jest
popularna w Europie. Dopiero wtedy bylibyśmy pośmiewiskiem. Królem
napastników zostaje piłkarz drużyny, która prawie
spadła! Ten przypadek świetnie obrazuje grających w Polsce
beznadziejnych napastników. Jedynie Ljuboja, Piech, Milik i
Razack prezentowali z nich wszystkich odpowiedni poziom. Demjan
wykorzystał swoją szansę. Jest jedynym graczem w Podbeskidziu,
który ma nosa do bramek i głównie na nim polegało
zadanie kończenia akcji.
Również wynik strzelonych goli
nie zachwyca poziomem. Ale w Polsce to już norma, że najlepszy
strzelec rzadko pokonuje barierę 15 goli. Tylko 14 bramek na 30
kolejek jest śmiesznym wynikiem. Rozumiem, że zawodnik nie musi
grać we wszystkich meczach, ale 18 goli powinno stanowić minimum.
Nie istnieje rywalizacja między napastnikami, a jak już jest to na
niskim poziomie, gdyż tacy są w Ekstraklasie atakujący. Jedynie
dwa - trzy kluby mogą się poszczycić napastnikami z prawdziwego
zdarzenia. Reszta ma pozerów.
Bezkompromisowy Górnik
W końcowym rozrachunku Zabrzanie
znaleźli się na piątym miejscu. Ale mieli olbrzymie szczęście,
że cała nasza liga jest przedziwna i w niej każdy może wygrać z
każdym. Po rundzie jesiennej były aspiracje na europejskie puchary.
Niestety odszedł Milik, Nakuolma nie wrócił po PNA i
kontuzji do formy i coś się zepsuło. Gdyby uwzględnić tylko
drugą odsłonę zakończonego sezonu, Górnik znajdowałby się
na 12 pozycji z dorobkiem 15 pkt. Po pierwszych 15 meczach miał ich
28. Prawie dwa razy więcej. Imponuje także ilość meczów
zremisowanych. W jesiennych miesiącach Górnik remisował na
potęgę, ale po przerwie zimowej w ogóle nie podzielił się
punktami. Duża metamorfoza!. Nawałka wywnioskował, że lepiej
przegrać 10 pojedynków, niż 7 zremisować. Gdyby jego
podopieczni zamiast 5 wygranych mieli 7, albo 4 porażki zamienili na
remisy, Piast nie cieszyłby się z szansy walki o LE.
Niepokoi słaba dyspozycja Górnika.
Wiele się nie zmieniło w czasie zimy. Tylko Milik odszedł. W tej
drużynie jeden piłkarz nie stanowił o całości. Możliwe, że
słaba forma Nakoulmy wrzuciła swoje pięć groszy. Pomocnik po
udanym PNA złapał kontuzję, a gdy po paru meczach wrócił
do jedenastki, nie był sobą. Nie dawał tego kolegom, co wcześniej.
Górnik Zabrze zaprzepaścił
szanse gry w eliminacjach. Niechybnie odpadłby, ale zawsze na konto
klubu trafiłoby więcej pieniędzy za sam udział.
Co będzie od
lipca? Od Górnika odejdzie kilku czołowych piłkarzy.
Aleksander Kwiek przechodzi do Lubina, Nakoulma już miał pół
roku temu odejść, Skorupski dostał pozwolenie na zmianę
pracodawcy, Zahorski okazał się nie wypałem i pożegna się z
Nawałką, Gancarczyka łączy się z Jagiellonią lub Lechią,
prezes z chęcią sprzeda Olkowskiego, Jeleń szału nie zrobił,
Mączyński ma szanse trafić pod opiekę Smudy. Zbliża się wielka
przebudowa, nie tylko stadionu, ale samej szatni Zabrzan.
Historyczny sukces Piasta
Brosz z resztą drużyny dokonał
czegoś historycznego dla Gliwic. Nareszcie powitają się z
europejskimi rozgrywkami. A mają gdzie. Ładny stadion, nowi
sponsorzy, a także dobra drużyna. No tak drużyna. Jest kilku
młodych piłkarzy, a także paru doświadczonych. Idealna mieszanka.
Jeżeli Piast będzie się rozwijał nadal w takim samym tempie, może
przez kilka kolejnych lat walczyć o najwyższe cele. Na przeszkodzie
stoi jedna istotna sprawa: kontrakty. Wielu czołowym piłkarzom
kończą się umowy. Od lipca będą wolni. Na razie trwa walka o
tych najlepszych. Po takim sukcesie, wiele większych firm będzie
głodnych na darmowe kąski. Czemu nie korzystać z okazji?
Najpilniejsze negocjacje toczą się z : Janem Polakiem (ma zostać
na następny rok), Damianem Zbozieniem, Pawłem Oleksym. W przypadku
tych dwóch, Piast walczy z Legią i Zagłębiem Lubin, z
których wypożyczyli tych zawodników.
Aby liczyć na osiągnięcia oraz
zawojować w eliminacjach do LE, działacze i trener Gliwickiego
klubu muszą wziąć się ostro do roboty i przekonać do swoich
warunków zawodników. Gdy ci się nie zgodzą, szybko
zapomnimy o sukcesie śląskiego klubu.
Tomasz Podgórski
zasługuje na baczniejszą uwagę. Trochę mu zajęło
spopularyzowanie własnego nazwiska. Osiągnął już 27 lat i
dopiero teraz pokazał się z dobrej strony. Jego grze w pomocy,
kibice zawdzięczają wiele. Został jednym z odkryć tego sezonu.
Czy zostanie w swoim klubie? Śledząc jego karierę można uznać,
że tak. Przez całe życie związany jest z Gliwicami. Tylko raz
udał się do Bydgoszczy na roczne wypożyczenie. Oby nie podążył
drogą Arkadiusza Piecha, który również późno
zawojował na polskich boiskach, a teraz gdzieś sobie gra w Turcji i
nic na jego temat nie słychać.
Do trzech razy sztuka
Legia wreszcie mistrzem! Po siedmiu
latach walki, nareszcie dopięła swego. Tytuł mistrzowski mógł
powędrować do tej drużyny o wiele wcześniej, ponieważ w roku
2011 i 2012 była okazja na to. Szansa była, ale się zmyła.
Legioniści dwukrotnie wypuścili triumf z rąk i odpowiednio Wisła
i Śląsk zdobyli mistrzostwo Polski.
Sezon 2012/2013 okazał się wyrównaną
walką Legii i Lecha, do chwili meczu Wojskowych z Kolejorzem w
ramach 27 kolejki. Na Pepsi Arenie tegoroczny triumfator pokonał
gości 1-0 i uciekł na 5 pkt. Legia prawie znów oddałaby za
darmo puchar, ale Lechowi zabrakło wiary, przegrywając 0-2 z
Góralami, dając prawdziwy powód do płaczu swoim
fanom. Legia została mistrzem. Do trzech razy sztuka.
Nie ma co się rozpisywać o drużynie
z Warszawy. Jan Urban miał do dyspozycji świetny zespół,
budowany przez ostatnie lata. Dobrze zaprezentowali się defensorzy:
Vrdoljak, Jędrzejczyk i Bereszyński. W przodzie przewodzili
Ljuboja, Radović, Sagan oraz Kosecki. Ławka dawała gwarancje
dobrych zmian. Legię można uznać za polski”Bayern”. W
większości kompletny zespół. Chyba jedyny w tym kraju.
Dopiero teraz możemy znów
wierzyć w awans do LM. Legia ma wysokie aspiracje, aby tego dokonać.
Czas wykorzystać mądrze finanse. Mimo odejścia Jędrzejczyka skład
jest solidny. Jeżeli dzisiejsza Legia nie awansuje, to już nie wiem
z jakich piłkarzy musi być zbudowany polski klub, aby miał szanse
na rozgłos w Europie.
Bogusław Leśnodorski naprawdę mi się
podoba! Nie boi się reprezentować klub w mediach. Chętnie opowiada
o swych planach, a także zapowiada wielkie transfery. Źle postąpił
z Ljuboją, ale bez niego drużyna sobie równie dobrze radzi.
Aż żal, że nie ma więcej Leśnodorskich w Polsce.
Kapitulacja Lecha
Mają czego żałować w Poznaniu.
Mistrzostwo było na wyciągnięcie ręki. Zawodnicy Rumaka sami
siebie pokonali. Nie potrafili wykorzystać szansy, którą dal
przeciwnik do tronu. Legia w 28 kolejce zremisowała z Widzewem, a
także miała trudniejsza końcówkę. 29 kolejka – remis z
Ruchem. W sumie 4 pkt do odrobienia! Lech miał okazje zdobyć 6!
Przed ostatnią serią spotkań miałby 2 pkt przewagi . Nawet 5-0 z
Śląskiem nic nie dałoby klubowi ze stolicy. Dziś Legioniści
mogliby sobie po raz trzeci pluć w brody z powodu straty przewagi w
końcówce sezonu.
Kolejorz wyłącznie siebie może
obwiniać za TYLKO drugie miejsce. Porażka z Podbeskidziem
zaprzepaściła wszystko. Teraz nie pozostaje nic innego, niż
wykorzystanie niepowodzenia do lepszej motywacji na kolejny rok i el.
do LE.
Niesamowicie wyrównana walka.
Premier League nie zachwyciła.
Czerwone Diabły szybko uciekły reszcie i tylko mieliśmy okazje
obserwować morderczą rywalizacje o trzecie miejsce i awans do LM.
Primiera Division jak zawsze została zdominowana przez jedną
jedenastkę. Bayern nie dał nikomu złudzeń i zdobył potrójną
koronę. We Francji zwyciężyły petrodolary. A w Polsce?
Nad Wisłą do końca wszystkie drużyny
walczyły na wszystkich frontach! Lech z Legią o pierwsze miejsce.
Polonia, Górnik, Piast i Śląsk mieli widok na podium. Wisła,
Lechia, Zagłębie, Jaga i Korona prowadzili boje o wyższe premie za
miejsce w lidze oraz chcieli uciec jak najdalej od czerwonej strefy,
nad którą znajdowali się: Ruch, Podbeskidzie, Pogoń, Widzew
i Bełchatów. Od Bełchatowa do Wisły różnica
wyniosła tylko 7 pkt!!!! Takie wyniki są wspaniałym argumentem dla
reformy ligi, która wkracza do życia w lipcu. Gdyby podzielić
ligę na dwie grupy i podzielić pkt przez 2, byliśmy świadkami
jeszcze ciekawszej rywalizacji. W Polsce można narzekać na nudne
mecze, ale trzeba przyznać, że sezon 12/13 był jednym z ciekawszym
na przestrzeni ostatnich lat lub więcej.