czwartek, 13 grudnia 2012

Jesień za nami!


Za nami połowa sezonu 2012/2013 w T-Mobile Ekstraklasie. Liga od kilku lat jest wyrównana, a dodatkowo z roku na rok dźwiga swój poziom, z czego powinniśmy być dumni, bo jeszcze nie tak dawno temu nasza najwyższa klasa rozgrywkowa była bliżej nędzy. Ta runda udowodniła nam, że nareszcie jakaś drużyna jest na 100 procent przekonana o tym, że chce i może zdobyć tytuł. Teraz do 22 lutego drużyny mają czas na jak najlepsze przygotowanie się do finiszu rozrywek. Nam kibicom ten okres pozwala odpocząć od dopingowania i oglądania meczów.Możemy spokojnie przeanalizować i wyciągnąć wnioski z tego co się działo przez ostatnie miesiące.


Wiele pytań

Z wielu pytań, które mi się nasuwają, najważniejszym jest: Czy Legia udowodni swoją siłę i na wiosnę przypieczętuje zdobycie mistrzostwa? Za plecami klubu ze stolicy też szykują się niezłe emocje. Na drugim biegunie Probierz musi przygotować tak zespół, aby awansować na 14 miejsce. To samo czeka ekipę z Bielska-Białej.Kto może zagrozić Legii w wyścigu po mistrzostwo Polski? Szanse ma m.in Górnik Zabrze, który posiada w swych szeregach młodego, ale znakomitego Milika oraz czarodzieja – Nakoulme. Tylko, że może ich już zabraknąć na mecz z Piastem Gliwice, a taka sytuacja odbije się dość wyraźnie na grze zabrzan. Także Polonia Warszawa i Lech Poznań kryją się tuż za plecami Wojskowych. Kolejną sprawą jest, czy “Upadła” Biała Gwiazda znów się wzniesie do góry. To samo tyczy się Niebieskich, których dopadł okropny kryzys. Wszystko to powoduje, że w środku tabeli też czeka na nas walka. Ruch od Lechii (6 miejsce) dzieli tylko 8 punktów, co w polskich realiach i przy 15 meczach stanowi małą różnicę.

Misja: Uciec z piekła

Choć liga jest mniej więcej wyrównana, ale już w tej chwili można w ciemno typować kto spadnie do I ligi. Podbeskidzie Bielsko-Biała i GKS Bełchatów są w tym sezonie tłem dla reszty drużyn. Do 14. miejsca obie ekipy tracą aż 9 punktów, a jak dalej będą z taką radością tracić punkty, to już można powoli się z nimi żegnać. Panowie w garniturach w Bełchatowie wezwali Michała Probierza, aby ten uratował ich klub. Probierz ma już spore doświadczenie w zgrywaniu superbohatera, który przybywa i ratuje drużynę przed spadkiem, ale tym razem może mieć ciężko. Problem chyba tkwi w piłkarzach, bo już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że gra Bełchatowian się poprawiła, gdy były trener Wisły Kraków objął drużynę. Jednakże jego drużynie cały czas brakuje tej przysłowiowej kropki nad i! GKS Bełchatów ostatnie mecze grał dobrze, stwarzał często zagrożenie pod bramką przeciwnika, a nawet zdobywał gola jako pierwszy. Mimo tego, nie utrzymywał dobrego wyniku do końca spotkania, a to owocowało najczęściej porażkami. Wina leży po stronie słabego przygotowania fizycznego, albo coś jest z psychiką grajków i po prostu za szybko cieszą się z wygranej. Sztuką nie jest wygrywać 1-0, ale utrzymać ten wynik lub go podwyższyć. A naprawdę szkoda Brunatnych, bo potrafią zagrać dobrą piłkę. Może powrót Kosowskiego mógłby coś poprawić. Myślę, że zbyt wcześnie go skreślono. Faktem jest, że nie spisywał się najlepiej, tylko gdyby zaufać jego doświadczeniu i popracować z nim bardziej na treningach, to wtedy znów okaże się bardziej pożyteczny.

Podbeskidzie też ma dość trudną sytuację. Nie potrafią wygrywać meczów, a nawet remisować. W porównaniu do GKS-u ich gra już nie jest tak skuteczna i ciekawa, a przyjście Jelenia nic nie dało. Irek przeżywa kryzys, a być może zbliża się schyłek jego kariery. Pomyśleć, że jeszcze rok temu grał w reprezentacji i był regularnie powoływany, a teraz nie potrafi dobrze zagrać w takim klubie i na takim poziomie? Zapewne zarząd Bielskiej drużyny oczekiwał czegoś więcej po nim. Prawdopodobnie w barwach Podbeskidzia już go nie zobaczymy. Raczej nic już nie pomoże drużynie z południa Polski i po dwóch sezonach nieobecności wróci ona do niższej klasy rozgrywkowej. Poprzedni sezon był chyba takim przypadkowym małym sukcesem. W ogóle ich gra mnie nie przekonuje aż tak, abym mógł im wierzyć, że jeszcze wywalczą utrzymanie. Już bardziej ufam GKS-owi.

Niebieski kryzys

Ubiegły sezon zakończył się dla drużyny Ruchu wspaniale – zdobycie wicemistrzostwa Polski i finał Pucharu Polski. Ale teraz jest naprawdę fatalnie – po rundzie jesiennej tylko 15 punktów. Chyba wszyscy oczekiwali czegoś więcej po tak wyśmienitej grze w poprzednim sezonie, a zbyt dużych strat w czasie okienka transferowego Ruch nie odnotował. Jednak jak widać wystarczyła utrata Grodzickiego, a obrońcy od razu zapomnieli jak grać. Nic nie dał powrót Sadloka, u którego widać, że się zatrzymał, a wręcz uwstecznił. Transferu Sultesa również nie można na razie zaliczyć do udanych. Chłopak nic nowego nie wniósł do drużyny, a w dodatku szybko nabawił się kontuzji. Niebiescy spisywali się tragicznie i dorobek 15 punktów można uznać jako klęskę, a z takim składem i trenerem powinno być o wiele lepiej. Wątpię, że odejście W. Fornalika było powodem dzisiejszych kłopotów, bo jego brat wiedział znakomicie jak i trenować oraz jak Ruch miał grać. Jacek Zieliński to nie amator i potrafi zrobić cuda z drużyną, nie wierzę żeby to on przeszkadza drużynie. Ba! Od razu po jego przyjściu Ruch zaczął grać prawdziwą piłkę ,ale kontuzja Piecha przywróciła nieład. Dodatkowo bardziej boli mnie taka słaba dyspozycja chorzowskiej drużyny, bo nie ukrywam, że jestem jej kibicem. Tylko gdzie leży problem? Według mnie przyczynami kryzysu są trzy czynniki: koszmarna defensywa, plaga kontuzji i nieudane transfery. Już na pierwszym planie widać, że Grodzicki rządził i dzielił w obronie. To on był głównym dowódcą linii defensywnej. Odszedł i od razu wszystko się posypało. Szyndrowski, Djokić, Stawarczyk popełniali dziecinne błędy, a przecież są tak doświadczeni. Przecież nie urodzili się wczoraj i nie wychodzili na boisko pierwszy raz w życiu. Także Sadlok nie zaprezentował się z dobrej strony, a jego talent można uznać za historię. W tym sezonie również  wyszły na światło dzienne błędy Waldemara Fornalika z poprzedniego sezonu. Otóż grał cały czas praktycznie tą samą jedenastką, a dziś, gdy przyszła plaga kontuzji u kilku piłkarzy z podstawowego składu, rezerwowi nie radzili sobie najlepiej. Zieńczuk kreował wiele akcji, a dodatkowo jego stałe fragmenty są zgrozą dla bramkarzy. Piecha nie było przez kilka tygodni i już skuteczność spadła. Także jak wrócił i był bez formy, to dalej nikt inny nie chciał przejąć odpowiedzialności za strzelanie bramek. O nieudanych transferach było już wcześniej. Sadlok i Sultes na razie bardziej szkodzą drużynie, niż przynoszą pożytku. Mam cichą nadzieję, że Sultes po kontuzji powróci w wielkim stylu, ale co do Sadloka to mam mieszane uczucia. Moja recepta na kryzys: sprzedaż Piecha w czasie zimy lub po sezonie, pieniądze otrzymane z tego transferu przeznaczyć na dobrego defensora, zatrzymać Jankowskiego i spróbować z niego i Kuświka stworzyć duet na podobiznę Piech-Jankowski z poprzedniego sezonu. Zieliński ma dużo do roboty, ale liczę na jego wielkie doświadczenie i umiejętności, bo wiem, że mu zależy na tej drużynie.

Czarne konie

Sensacją rundy trzeba nazwać grę Polonii Warszawy i Górnika Zabrze. W obu klubach trenerzy odwalają znakomitą robotę. Jednak bardziej zachwyca mnie dyspozycja Czarnych Koszul, bo wiemy jakie problemy miała ta drużyna w przerwie między sezonowej. Zawirowania w sprawie sprzedaży klubu przez Wojciechowskiego i przejęcie go przez Króla, spowodowały odejście kilku ważnych piłkarzy oraz krótszy czas przygotowawczy. Wielu ekspertów widziało miejsce Polonii tylko na dnie tabeli, ale Stokowiec zdziałał cuda wraz ze swą odmłodzoną ekipą. Uzupełnił braki kadrowe młodymi piłkarzami z drugiej drużyny i to zaprocentowało. Gra Czarnych Koszul w tej rundzie jest znakomitym przykładem na to, że czasem lepiej zaufać młodzieży, niż kupować jakiś bezużytecznych obcokrajowców czy “dziadków”. Król wykupił karty zawodnicze Dwaliszwiliego i Wszołka, którzy mają znakomity sezon. Powstała silna drużyna, gdzie oprócz wcześniej wymienionych piłkarzy, o sile zespołu decydują m.in.: Injac, Kiełb, Teodorczyk, Todorowski itd. Jest to bardzo wyważona drużyna, w której nie ma podziału na słabsze i silniejsze formacje, ale to i tak atak przoduje. No chyba jedynym problemem Stokowca była pozycja bramkarza. Przez kontuzje Przyrowskiego, na szybko został ściągnięty Pawełek, ale on nie należy do elity polskich goalkeeperów i szybko zdołał być winowajcom kilku niepotrzebnych straconych bramek. Przyrowski się szybko wyleczył i wszystko jest uregulowane, a Sebastian zostanie do końca sezonu podstawowym bramkarzem. Jedno jest pewne, że kibice Polonii mogą się naprawdę cieszyć, bo końcówka tej rundy najgorsza nie była. Obawiano się, że braki w przygotowaniu fizycznym objawią się na końcu listopada, ale aż tak bardzo to nie było widocznie, jeśli w ogóle krótszy czas przygotowawczy się odbił na piłkarzach. Runda jesienna była udana dla klubu ze stolicy, ale jak będzie na wiosnę? Już się mówi o odejściu Dwaliszwiliego, a zainteresowanie Wszołkiem także jest wysokie. Kilku innych grajków również jest obserwowanych przez potencjalnych nowych pracodawców. Jak wiadomo Gruzin wnosi bardzo dużo do ataku Polonii Warszawy, a jego brak będzie zauważalny. Zapewne Ireneusz Król chciałby coś zarobić, a okazja sprzedaży za dobrą cenę jednego czy dwóch piłkarzy, jest pociągająca. Zobaczymy czy prezes da się wkręcić w wir zimowej wysprzedaży. Oczekuje od niego, że jak już zamierza sprzedać kogoś, to uzupełni skład czymś także wartościowym, bo jego klub może się podobać, przynajmniej po tych 15 meczach.

Górnik Zabrze także robi furorę w tym sezonie. Jeszcze kilka lat temu byli w I lidze, a teraz mają rzeczywiste szanse walczyć o dobre miejsce na koniec tej edycji Ekstraklasy. Nakoulma i Milik stoją na czele tej Zabrzańskiej lokomotywy, która jest blisko Legii. Zabrzan od lidera dzielą tylko 5 pkt, tyle samo Polonię. Górnik ma w swych szeregach naprawdę silny zespół, a Nawałka wie jak nimi rządzić. Głównymi aktorami tego teatru są: Milik, Nakoulma i Skorupski, ale nie wolno zapominać o innych piłkarzach, którzy są pomijani w mediach. Danch z funkcji kapitana wywiązuje się znakomicie, Kwiek dobrze gra w pomocy, a defensorzy to zgrany i solidny zespół. Udowadnia to bilans bramek – tylko 11 straconych, co pokazuje, że to KSG ma najlepszą defensywę w lidze. Choć jestem kibicem Ruchu, ale  i tak cieszę się, że w tym sezonie Górnik przejął pałeczkę i kolejny śląski zespół odnosi dobre wyniki. Życzę im nawet europejskich pucharów, ale rzeczywistość jest bardziej brutalna. Górnika może czekać kryzys jak w Chorzowie, ale z innego powodu. Klub ten potrzebuje pieniędzy, a teraz ma wyśmienitą okazję do dużego zarobku. Na Milika ma już ochotę kilka o wiele lepszych drużyn, tak samo ja na Nakoulme. Oni obaj są głównymi postaciami w taktyce trenera Nawałki. gdyby nie wyśmienita dyspozycja zawodnika z Burkina Faso, to Górnik wielu goli by nie strzelił, nawet przy nieziemskiej formie Milika. Klub z Zabrza potrzebuje kasy i zapewne prezes zgodzi się szybko na transfer tych obu piłkarzy. Nie mówię, że w czasie tej zimy, ale pewnie Nakoulma odejdzie po tym sezonie. Nie wiadomo jeszcze jak może być z Milikiem, bo wiele osób ostrzega go, aby zdobył więcej doświadczenia w drużynie ze Śląska, a z przeprowadzką poczekał z dwa lata. Ale jego wielkie ego (doświadczyli go już dziennikarze portalu Weszło!) może zwyciężyć i jak dostanie super okazje to sam zachęci zarząd w sprawie zatwierdzenia transferu swej osoby. Skorupskiego też kilku trenerów widzi w bramkach swoich drużyn, a on chciałby się sprawdzić w lepszej drużynie. Na pewno na pierwszym miejscu jest u Adama Nawałki utrzymanie swych najlepszych piłkarzy, przynajmniej do końca sezonu. Czy się uda? Zobaczymy, ale myślę, że dadzą radę jeszcze nieźle namieszać w drugiej połowie bieżących rozgrywek.

Upadła Gwiazda?

Prowadzona przez wiele lat idiotyczna polityka transferowa, spowodowała że Wisła Kraków w tej chwili prezentuje dno. Klub ten udowadnia, że siła na papierku nie przenosi się bezpośrednio na murawę. Tą drużynę trudno zrozumieć, bo tak naprawdę nie wiadomo co jest przyczyną ich problemów. Jeszcze kilka lat temu trwała ich hegemonia, a od czasu ostatniego mistrzostwa ich skład się bardzo nie zmienił. Dalej w swych szeregach mają Meliksona, Ilieva, Genkowa, Wilka, Pereikę, Gargułę, Sobolewskiego – ale ich gra nie przypomina perfekcji. Przez Wisłę przeszło wielu dobrych trenerów, a więc jedynym winowajcom chyba są sami piłkarze. Wkład w grę, którą wnoszą cudzoziemcy jest coraz mniejszy. To nie są ci sami piłkarze co dwa, trzy lata temu! Oni w tej chwili nadają się do I ligi. Przecież dwa lata temu była mowa o zaproponowaniu Meliksonowi gry w reprezentacji Polski! Swą grą czarował wielu, ale najwidoczniej zastał w miejscu jak i cała Wisła. Wygląda jakby krakowski klub zatrzymał się w rozwoju,  gdy przyszedł okres w którym poziom Ekstraklasy poszedł najbardziej w górę. Klub ten można porównać do Polski komunistycznej – Zachód się rozwijał, a Polska stała w tyle wraz z całą resztą radzieckich państw. Niestety taka jest brutalna prawa, że Wisła nie zauważyła postępu polskiej piłki i nadal chyba wierzy, że wystarczy mieć braci Brożków i można wygrać ligę, choć ich nie ma. Dopiero teraz zarząd Białej Gwiazdy dostrzegł to, że obcokrajowiec nie jest lekarstwem an wszystko, podczas gdy m.in. Legia czy Lech, zareagowały wcześniej i zmieniły swój styl prowadzenia drużyny. Choć nadal obcokrajowcy odgrywają (odgrywali niedawno) tam znaczące rolę, ale takich zawodników ściągają już rozsądnie, a jak trenerzy mają problemy z daną pozycją to ufają młodzieży. Ten etap dopiero czeka Wisłę Kraków, a wrócą do gry jeśli wezmą się bardziej za swą szkółkę i dadzą więcej szans juniorom oraz pozbędą się niepotrzebnych (głównie niepolskich) graczy, tym samym zdobywając fundusze na naprawdę pożyteczne zakupy. No chyba, ze dalej wolą mieć takich piłkarzy jakich mają i topić się “we Wiśle”. Myślę, że w następnej rundzie będą tylko tłem do rozgrywek i miejsce na granicy górnej i dolnej połówki tabeli to u nich max. Wisło: lata, gdzie problem rozwiązywano obcokrajowcem, zniknęły!

Walka o tytuł

Po tej rundzie najpoważniejszymi kandydatami do mistrzostwa są Lech Poznań i Legia Warszawa. Jedynie może im zagrozić Górnik i Polonia, ale w czasie zimy mogą ich czekać roszady w składzie. Legii i Kolejorzowi to nie grozi. Oba kluby zareagowały wcześniej niż Wisła i szybciej zauważyły, że piłkarze za granicy nie są sposobem na kłopoty. Legioniści zaufali młodszemu pokoleniu, a to z połączeniem doświadczonych i bardzo dobrych piłkarzy dało wyczekiwany efekt. Już w poprzednim sezonie Wojskowi mogli zdobyć mistrzostwo, ale jak to bywa w piłce, zawalili kilka ważnych meczów i to Śląsk się cieszył. Jednak chcą się odkuć i mają wystarczającą silną ekipę, aby osiągnąć szczyt. Z przodu mają Ljuboję, dla którego ta jesień była chyba najlepszym okresem w Legii. Radović kreuje akcje i dobrze współpracuje ze swym serbskim kolegą. Kuciak wraz z Żewłakowem, Jędrzejczykiem, Wawrzyniakiem także nie dawali zbyt często strzelić sobie bramek. Legia ma wszędzie dobrych zawodników, ale cechą charakterystyczną ich potęgi jest pomoc. Klub ze stolicy posiada w tej chwili najlepszą linię pomocy w Ekstraklasie. Z takim wspomaganiem Ljuboja może liczyć na dogodne sytuacje. W swej szeregach legioniści mają objawienie jesieni, czyli Koseckiego. Chłopak szczególnie pod koniec rundy rozkręcił się. Jak utrzyma swój wysoki poziom przez kolejne sezony, to będzie silnym punktem w polskiej reprezentacji. W aktualnym klubie może pograć jeszcze z 2 sezony, a następnie mógłby się wybrać za granicę, by dobić do najwyższego stanu swych umiejętności. Ale nie możemy zapominać o innych piłkarzach z tej formacji. Gol, Wolski, Furman ta trójka jest też bardzo interesująca. Gdy Wolski jest w pełni formy, to dla mnie jego miejsce jest w pierwszej 11 reprezentacji w najważniejszych meczach. Gol i Furman mają mniejszy talent, ale spokojnie znajdzie się dla nich miejsce na ławce drużyny narodowej. Największą robotę chyba odwala od pewnego czasu wcześniej wymieniony Radović. Jego strata kosztowałaby dużo Legię. Wnosi wiele pożytecznego do gry, a jego wartość wciąż rośnie. Bardzo dobrze poradziła sobie władza warszawskiej drużyny ze stratą Rybusa. Szkoda tylko Saganowskiego, który przeżywał drugą młodość. Miejmy nadzieję, ze powróci jeszcze do gry. Legia Warszawa jest w tej chwili pretendent numer jeden. Zaryzykuje stwierdzeniem, że w obecnym składzie ma szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów!  To nie są żadne głupie wizje, ale na serio ci piłkarze grając razem mają ambicje, aby tego dokonać. Wreszcie po tylu latach znów może będziemy oglądać we wtorki i środy polską drużynę. Owszem szansa jest duża, ale najpierw trzeba zostać mistrzem. Zostało jeszcze kolejne 15 meczów, a za plecami jest kilka drużyn w tym Lech Poznań.

Gra Kolejorza może się nie podobać, ale najważniejsze, że jest skuteczna. Mają też wielu cudzoziemców, którzy biorą jednak udział w zwycięstwach. Bólem głowy Rumaka jest na pewno atak. Rudniew (czy kto jak woli – Rundevs) odszedł, a to on był odpowiedzialny za to, by Lech miał jak najwięcej strzelonych goli. Zostali Ubiparip, Ślusarski, ale to nie jest ten poziom. Raz na jakiś czas strzelą, bo muszą. Jest jeszcze Reiss, tylko że on został przygarnięty tak dla okazania szacunku wobec jego osoby i aby zakończył karierę właśnie w Lechu. Teraz poznański klub ma szanse na znalezienie dobrego atakującego, bo będzie miał otwarte okienko transferowe, a że najuboższy nie jest, więc może pozwolić sobie na większe szaleństwo. Wracając do gry Lecha. Miał on mecze nudne, w którym nie błyszczał, ale zawsze jakoś wturlał tą piłkę do siatki. Po prostu ich gra może nie zachwycać i nawet nudzić, ale są skuteczni i to jest najważniejsze. Rumak ma czas wraz z zawodnikami na poprawę wielu elementów. Jeszcze gdyby zakupili dobrego napastnika to na nowo mogą zagrozić Legii w walce o tytuł. Aktualnie jednak Wojskowi pokazali swą siłę, pokonując 3-1 poznaniaków. W tym meczu widać było jak mocno jest widoczny brak Arboledy w obronie. Lech do pewnego czasu miał najmniej straconych bramek, ale w ostatnich jesiennych meczach coś się zepsuło w defensywie. Ja typuje drugie miejsce dla Lecha, ale chciałbym aby się jak najbardziej przybliżyli do lidera i pomęczyli ich do końca sezonu, bo tak utrzyma się na dłużej wysoki poziom.

Co z resztą?

Inne kluby jakoś się nie wyróżniły za bardzo, a ich miejscem będzie najprawdopodobniej środek tabeli, tak jak teraz. Oczywiście ich głównym zadaniem zostanie kradzież punktów czołówce i nieumożliwienie odrobienia strat drużynom zagrożonych spadkiem. Możliwość dołączenia do walki o tytuł ma chyba jedynie Śląsk (obrońca tytułu), ale piłkarze z Wrocławia przeplatają dobre mecze ze słabszymi, a główną robotę nadal odgrywa Mila. Aby zdobyć tytuł, musi się wydarzyć prawdziwa katastrofa na przodzie ligi. Sądzę, że Śląsk eliminacjami do europejskich pucharów udowodnił, że zdobycie przez nich mistrzostwa Polski był tylko przypadkiem i jednorazowym wyskokiem. Owszem obrońca tytułu ma silny skład, ale nie na tyle żeby po raz drugi z rzędu wygrać ligę. Starać mogą się o niższe miejsca na podium, bo to jedynie różnica 3 punktów, a nie wiadomo jak spiszą się pozostałe trzy drużyny, które wyprzedzają Śląsk. Więc mają i tak o co walczyć.

Natomiast Widzew zaskoczył wszystkich na początku sezonu. Myślałem, że pociągną to dalej, ale się zawiodłem. Coś się popsuło w łódzkiej maszynie i co było bliżej końca rundy, tym osiągali co raz gorsze wyniki. Aktualne miejsce zajmują tylko dzięki dobremu początkowi sezonu, a wiosna kolorowa dla nich może już nie być i wtedy Widzew jeszcze bardziej powędruje w dół tabeli.


O reszcie drużyn trudno się wypowiedzieć. Na pewno dużym zaskoczeniem jest gra Pogoni Szczecin, która zaliczyła kilka dość dobrych występów i kreuje się tam silna drużyna. Może w następnym sezonie będzie pierwsza szóstka?

Runda wiosenna przedstawia się dość ciekawie, a wszystko może zakończyć się wspaniałym zwycięstwem Legii Warszawa. A może jednak zagrozi jej Lech Poznań lub ktoś z dalszych miejsc? Wszystko okaże się w maju 2013 roku, a nam zostaje jedynie czekać do lutego i obserwować poczynania przygotowawcze wszystkich drużyn.

środa, 5 grudnia 2012

Grzechy wychodzą na jaw

Po wyborze Zbigniewa Bońka na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej wszyscy oczekują, że w naszej piłce wreszcie będzie dobrze. Jednak to co zastał nowy szef po Lacie i Kręcinie, przekracza granice absurdu. Jego zarząd otwiera kolejne szuflady i znajduje co raz ciekawsze umowy, które co raz bardziej pogrążają poprzedników. Czy były piłkarz Juventusu Turyn i reprezentacji Polski da radę zaprowadzić porządek i normalność?

To już jest pewne, że Boniek będzie potrzebował dwóch kadencji, aby zrobić to co zamierzał. Z ostatnich doniesień, wynika że okres jego urzędowania będzie najprawdopodobniej podzielone na dwa etapy – sprzątanie brudów poprzednika i zmiany w polskiej piłce. Ten pierwszy może sporo kosztować – pieniędzy, czasu i nerwów. Prezes PZPN zamiast poświęcać się całkowicie na rzecz piłki nożnej, będzie musiał chodzić po kolejnych adwokatach, sądach i rozmawiać z prezesami firm, z którymi zostały podpisane bezsensowne kontrakty i inne dokumenty. Dobrym przykładem jest niedawno odkryta umowa na usługi transportowe podpisana przez PZPN z Akademią Sportową, której prezesem był Władysław Żmuda, a sponsorem Grzegorz Kulikowski. Teraz drugi z wymienionych chce odzyskania pieniędzy, których PZPN mu nie wypłacił oraz uważa, że sposób w jaki umowa została mu wypowiedziana jest niezgodna z prawem. Kulikowski już nawet grozi Bońkowi sądem!

O co w ogóle chodzi? PZPN za Laty podpisał umowę na usługi transportowe z akademią Żmudy i Kulikowskiego. Warto zaznaczyć, że Władysław Żmuda został w 2009 roku trenerem reprezentacji Polski do lat 16, a Kulikowski sponsorował kampanie wyborczą Grzegorza Laty, gdy ten ubiegał się o fotel prezesa. W czasie negocjacji w 2009 roku, były to bliskie osoby dla byłego prezesa. Umowa zobowiązała akademię do przewozu m.in. wszystkich reprezentacji Polski (seniorzy, U-21 itd.). Ktoś powie, że nic nie ma w tym złego. Tylko, że haczyk tkwi w kilku punktach tej umowy. Za jeden miesiąc PZPN miał płacić 75 tysięcy złotych, co i tak dla wielu jest za dużo. Najbardziej absurdalnym podpunktem jest zaś okres wypowiedzenia, który został umieszczony w tym porozumieniu. Współpraca między Latą i Kulikowskim została zawarta na czas nieokreślony, ale z okresem wypowiedzenia liczonym od końca roku kalendarzowego w którym została zerwana. Czas tegoż wypowiedzenia to 36 miesięcy! Współpraca została przerwana wiosną tego roku, po tak zwanej aferze taśmowej. W związku z tym, okres trwania tego wymówienia zacznie się dopiero 31 grudnia 2012 roku, a zakończy się trzy kata później – 31 grudnia 2015!

Kulikowski dodatkowo uważa, że kontrakt ten został nieprawidłowo zerwany i sprawę chce zakończyć w sądzie. Do nowych władz wysłał pismo, w którym opisał całą sytuację oraz jakie koszta może ponieść Polski Związek Piłki Nożnej. Zaproponował Bońkowi trzy rozwiązania: Akademia Sportu zostanie przywrócona jako główny przewoźnik do końca umowy, PZPN płaci odszkodowanie w wysokości do 2 mln złotych za zerwanie umowy albo spór zostanie rozstrzygnięty w sądzie. W tym samym liście Kulikowski zaprezentował dość dokładnie wszystkie wyliczenia i przedstawił, ile w sumie PZPN może zapłacić jak ta sprawa wejdzie an drogę sądową. Z jego wyliczeń wychodzi, że Boniek będzie musiał wydać 3 mln złotych ze związkowej kasy! Na tą sumę składają się: wynajem autokarów u innych przewoźników do końca 2015 roku, wydatki na prawników itp. oraz możliwa kara, gdy wynik sprawy, będzie korzystny dla oskarżyciela. Boniek stwierdził, że nie chce płacić. Możliwe, że w najbliższym czasie odbędzie się spotkanie prawników obu stron, mające znaleźć jakiś kompromis. W tej chwili przewagę ma jednak Kulikowski, który może łatwo zdobyć grubą kasę. Chyba nie tak nowy prezes wyobrażał sobie początek kadencji.

Ta sytuacja tylko utwierdza nas w przekonaniu, że PZPN za czasów Laty to był jeden wielki kabaret. Jak w tej chwili ma skutecznie pracować nowy zarząd, jeśli musi wydawać pieniądze i tracić czas na takie kwestie? Może warto pomyśleć nad tym, aby sprawami poprzedniego związku zajęło się CBA? Strach się bać ile jeszcze “niespodzianek” czeka na obecne władze. Nadal przecież nie rozwiązano zamiesznia wokół Klubu Kibica, którego wielkim przeciwnikiem był obecny prezes. On sam chciałby go rozwiązać , ale na razie chyba mu się nie uda. Dobrze przynajmniej, ze ta organizacja należy już w całości do krajowej federacji. Tylko, że to kosztowało, co dla mnie jest absurdem. PZPN aby mieć pełne prawo do tej instytucji, musiał klub wykupić, dokonał tego jeszcze zarząd poprzedniej kadencji. Według mnie takim klubem powinien się do razu opiekować i zarządzać związek, a nie prywatna firma, którą też wybraną w jakiś dziwny sposób. Dzisiejszy prezes nic nie może w tej chwili zrobić. Jedynie co może, to ulepszyć niezrozumiały system działania tej instytucji. Członkowie musieli uregulować opłatę w wysokości 32 złotych, a w dodatku zapłacić za bilet. Plusem jest przywilej pierwszeństwa do miejscówki, tyle że to nie podoba się pozostałym kibicom. Zaskakujące jest też dla mnie, że byli wielokrotni reprezentanci Polski, nie mają darmowego członkostwa w tym klubie. W ogóle po co taki klub? Jak ktoś chce na prawdę być na wszystkich meczach reprezentacji, to i tak by kupił ten bilet.

Kolejne zagadnienie dotyczy nowej siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej. Projekt i inne rzeczy związane z tym budynkiem zostały załatwione już przez zespół Laty. Ale taka inicjatywa miała bardzo dużo kosztować i dlatego Boniek nie zgadza się z tym pomysłem. On sam chce, aby nowa siedziba związku mieściła się przy Stadionie Narodowym, który należy do NCS-u. Już podobno wybrano miejsce, gdzie piłkarska centrala miałaby się przenieść. Tylko, że jeśli obecny zarząd zgodzi się na taki krok, to musi liczyć się z następnymi wydatkami na odszkodowania dla firm, które miały uczestniczyć w poprzednim planie budowy nowego “domu” PZPN-u. Zapewne będzie to kwota w wysokości kilku milionów złotych. Jednak patrząc na to, że postawienie tego budynku, który chciał mieć Lato mogła kosztować o kilkadziesiąt razy więcej, to lepiej zapłacić te odszkodowania. Podobno zarząd już ma kosztorys nowego projektu, na którym więcej można zaoszczędzić, więc wszystko schodzi na dobry tor, jeśli chodzi o tą sprawę.

Jestem w 100 procentach pewny, że dziwaczne umowy, podobne do tej z akademią Żmudy, gdzieś jeszcze zalegają w szufladach i schowkach PZPN-u. Boniek twierdzi wprost, że jest tam tylko bałagan. No i niestety jest to prawdą, a on sam musi robić za sprzątaczkę. Tylko ile jeszcze zapłacić będzie musiała nasza polska piłka nożna, za nieudolne rządy Laty i Kręciny? To co oni zrobili nadaje się bardzo dobrze na film komediowy, który mógłby się stać wielkim hitem. I na co to było Lacie? Z szanowanego człowieka, zmienił się w pośmiewisko i złodzieja. Tak marzyliśmy, że po wyborze Bońka szybko zapomnimy o tym co było przedtem. Myliliśmy się i tak naprawdę teraz dopiero poznamy prawdziwe grzechy poprzednich władz. Za niedługo być może wszystkim zajmą się odpowiednie służby, a kilka osób trafi do więzienia. No niestety, PZPN wcześniej był podobny do polskiej polityki (burdel i syf). Pozostaje nam jedynie wierzyć w to, że Zbigniew Boniek wraz z swoim zespołem będą czymś na wzór Jezusa Chrystusa, i że “zbawią” polską piłkę nożną.

niedziela, 2 grudnia 2012

I! Inde! Independencia!





W Polsce czasami mowa jest o konflikcie między Polakami, a Ślązakami, których pewna część chciałaby autonomii lub nawet niepodległości. W Hiszpanii istnieje konflikt taki sam, ale bardziej poważniejszy. Mowa o Katalonii, która od wielu lat stara się o secesję. Ten autonomiczny region hiszpański mówi wprost, że nie jest Hiszpanią. Konflikt zawsze zaostrza się w czasie Gran Derbi. Przecież jest to pojedynek pomiędzy największym klubem ze stolicy państwa, a Dumą KATALONII! Teraz ten region na półwyspie Iberyjskim jest bliżej osiągnięcia celu. Co jeśli kiedyś wszystko dojdzie do skutku? Co to znaczy dla światowej piłki nożnej?


Zostawmy wszystkie aspekty polityczne i gospodarcze, a skupmy się na futbolu. Choć wybory w Katalonii pokazały, że szanse na secesję znów zmalały, nie zmienia to faktu, że ten naród będzie dalej się starał o swą "independencie". No i co wtedy się stanie z futbolem? Katalonia to głównie FC Barcelona. Była mowa, że jakby ten region Hiszpanii odłączyłby się od niej, to wtedy Barca mogła by się przenieść do Ligi Francuskiej, ponieważ jest klubów, aby utworzyć kilka szczebli rozgrywkowych. Tylko, że po co Barca miałaby odejść z La Ligi? Czy byłaby to jakaś przeszkoda polityczna dla nowo powstałego kraju, aby katalońskie kluby grały dalej w hiszpańskich ligach? Przecież wyszłoby to wszystkim na dobre. La Liga utrzyma wtedy wysoki poziom, a Barcelona dalej miałaby jakąś rywalizacje i fundusze także zostałyby jak są. A jeśli zachciałaby się przeprowadzić do Francji, to zapewne zdominowała by te rozgrywki, bo kluby francuskie nie są żadną przeszkodą do takiej drużyny, ponieważ PSG ze swymi pieniędzmi i tak ma ciężko w lidze aktualnie, a inne kluby też mało mają do mówienia, ale zawsze oczywiście jedna niespodzianka na pewien czas się zdarzyć może. Taka zamiana miałaby tylko same minusy: Primiera Division straci na poziomie, jakości i oglądalności, Barcy groziłby kryzys finansowy oraz nastąpi wtedy dominacja FCB we Francji, co odbije się również na poziomie drużyny, a w dodatku sama Ligue 1 straci na oglądalności i zaciekawieniu, bo przecież się kiedyś znudzi taka monotonność. Może dopiero po kilku latach, gdy Barcelona obniżyłaby swój poziom poprzez brak rywalizacji, no to może wtedy ktoś inny wskoczył za jej miejsce.

Liga jedną sprawą, a drugą jest reprezentacja. Jakby Katalonia powstała jako państwo w niedalekiej przyszłości i dołączyła do UEFA i FIFA, to wtedy narodzi się nowa, przynajmniej europejska potęga? Jakby drużyna narodowa była złożona z wychowanków Barcy i uzupełniona przez piłkarzy z kilku innych klubów, to mieliby wielkie szanse nawet na półfinały Mistrzostw Europy. Warto zaznaczyć, że już istnieje owa reprezentacje i rozgrywa mecze, ale z mniejszą częstotliwością.. A jak przeanalizować tak kadrę, to jest to poważny gracz na scenie piłkarskiej Europy. W dodatku nie muszą marnować dużo czasu na zgranie się ,bo 3/4 składu to FC Barcelona i jej rezerwy. Victor Valdes, Pique, Montoya, Muniesa, Puyol, Busquets, Fabregas, Xavi, Krkić, Vazquez i wielu innych. Z odpowiednim trenerem jest to drużyna, z którą problemy mogą mieć główne potęgi świata. A co stanie się z Hiszpanią, jak zgodziliby się rodowici Katalończycy  przejść do reprezentacji nowo utworzonego państwa? Na pewno wtedy w finale ME i MŚ ich nie zobaczymy?


Jednak to wszystko co napisałem to tylko przypuszczenia i nie wiadomo jeszcze kiedy nadejdzie katalońska independencia. Na razie wszystko świadczy o tym, że secesja od Hiszpanii, Katalończykom nie grozi. Na pewno, gdyby się owe odłączenie wydarzyło w tej chwili, to piłkę czekałyby duże zmiany. Ale Hiszpania może spać spokojnie i dalej fascynować się grą swej reprezentacji w pełni oraz obserwować zmagania m.in. Barcy w La Lidze, gdzie konkuruje głównie z Realem Madryt. Choć według mnie, to bez znaczenia co się stanie, bo i tak Barca zapewne zostanie w hiszpańskiej lidze z powodu wielu czynników, a po drugie z kim Real miałby się drażnić?

Choć nie znam bardzo dobrze sytuacji w Hiszpanii, jeśli chodzi o społeczeństwo i politykę, ale czy Katalończykom jest w tej chwili aż tak źle, że pragną niepodległości? Wiem, że za czasów generała Franco, zostali oni bardzo pokrzywdzeni, ale teraz nie mają na co narzekać. Stworzyli autonomię, która i tak dużo daje, a w dodatku nie muszą tworzyć nowego prawa, struktur administracyjnych itp. No chyba, że narzekają na kryzys gospodarczy, ale każde państwo ma lepsze i gorsze dni. Aspektu historycznego też nie można wliczać w dzisiejszych czasach, bo teraz nie ma powszechnej szlachty i nikt się nie bije o kawałek pola. Jakby tak miały o niepodległość walczyć większe byłe księstwa/królestwa w Europie, to Niemiec by nie było, Belgi, a nawet Polski. Szkocja chce odłączyć się od Wlk. Brytanii, ale tam jest zupełnie inna sytuacja, bo Szkocja jest jakby oddzielnym państwem pod rządami brytyjskimi. De Facto to wszystkie państwa należące do Unii Europejskiej, są oddzielnymi państwami, które jednak w większej części zależne są od Unii, a dokładniej od Brytanii, Niemiec i Francji. Ale to już tematy polityczne, a nie piłkarskie :)

Podsumowując. Secesja Katalonii miałaby w tej chwili ogromny wpływ na ogólny sport, a w bardzo wielkim stopniu na piłkę nożną. Ale niepodległości Katalonii znów nam ucieka, więc i Hiszpańscy fani sportu nie muszą się martwić, że stracą swą "siłę". W dodatku kibice ligi hiszpańskiej mogą spać spokojnie o Barcelonę, a choć kibice Realu powinni się cieszyć, że Duma Katalonii gra w innej lidze. Wielką niewiadomą może być reprezentacja nowego państwa, którą główną siłą byłby największy klub z Barcelony. Jednak to tylko jeszcze takie przepuszczenia, a wszystko okazać się może dopiero za kilkanaście lat lub więcej, bo sądzę, że kiedyś Katalonia stanie się oddzielnym państwem, ponieważ jej mieszkańcy są prawdziwymi patriotami swej małej ojczyzny i bardzo starają się o "uwolnienie" z pod hiszpańskiej opieki. Tylko, żeby to się wszystko nie zakończyło konfliktem militarnym.

~Kastel

czwartek, 29 listopada 2012

Zostawcie Ligę Mistrzów, nie osłabiajcie jej!



Fragment tekstu piosenki pt.: "Zostawcie Titanica" grupy Lady Pank, bardzo pasuje do ostatniego newsu, który szybko okrążył cały świat, a przynajmniej Europę. Mowa o pomyśle Platiniego, który chciałby w 2015 roku powiększyć Ligę Mistrzów o kolejne 32 drużyny, co spowodowało by rezygnacje z Ligi Europejskiej. Jedno jest pewne. Jeśli UEFA zdecyduje się na ten krok to chyba przejdę na azjatyckiego odpowiednika naszej Champions League.

Przeanalizujmy w ogóle termin "liga mistrzów". Na pierwszy rzut oka każdy wie, ze chodzi najlepszych, a liga to łatwo można powiązać ze sportem. No i wszystko się zgadza. W siatkówce jest Liga Mistrzów i w futbolu także. Potocznie nazywa się także inne rozgrywki najlepszych drużyn europejskich w różnych (najczęściej zespołowych) dyscyplinach sportowych. Jednak ja piszę o piłce nożnej i nad nią się skupię oczywiście. Liga Mistrzów UEFA stworzona została w 1992 roku. Ale jak większość wie są one kontynuacją poprzednich rozgrywek(Puchar Europy Mistrzów Krajowych), które przeprowadzane były od 1956 roku. i po co powstała? Aby zobaczyć jaki klub w Europie jest najlepszy! Więc dlatego są to jedne z najważniejszych rozgrywek piłkarskich na świecie (dla mnie jedynie Mistrzostwa Świata są ważniejsze). Więc tutaj tworzy się pytanie : po jaką cholerę obniżać jakość i poziom tych rozgrywek? Co, aby kibice z krajów, które nie są potęgami, mieli pociechę z tego, że klub z ich kraju będzie nareszcie w Lidze Mistrzów?

Champions League ma za zadanie dostarczenia znakomitego widowiska piłkarskiego. Ta liga to emocje, najlepsi piłkarze, znakomite akcje i obrony, oraz wspaniały doping kibiców na pięknych stadionach. To dostarcza w tej chwili. A czego mam oczekiwać po meczu FC Valleta vs Manchester United? I to jeszcze co sezon? No chyba futbolu w najlepszym wydaniu nie zobaczę co roku w takim meczu. Liga Mistrzów to elitarny klub. Dlatego zawsze mamy pociechę, jak APOEL, BATE czy inny klub z niższej półki raz na jakiś czas namiesza. Bo o to chodzi we futbolu. Klub, który awansuje do LM ma szanse na pokazanie się w szerszym gronie i może wypromować swą ligę. APOEL i BATE od wielu lat cierpliwie wywalczają awans lub i nie, ale dzięki temu budują co raz lepszą drużynę. Oczywiście jest tez kilka innych drużyn. Dobrym przykładem jest finał FC Porto z Monako. Głównie chodzi o Monako. Nie czując żadnej presji udowodnili, że nie tylko ścisłe grono może zdobywać laury .  Ale jak doszli do tego finału? Dzięki ciężkiej pracy i wieloletniej cierpliwości, a nie jakimiś niepotrzebnymi reformami . Jednak co będzie jak zamiast kilku słabszych ekip, będzie ich aż pięćdziesiąt? Właśnie o to chodzi tym słabszym klubom, ze jak dzielnie wywalczą awans do grupy, to następnie chcą udowodnić, że potrafią dokopać gigantowi i nawet z najsilniejszej grupy wyjść. A jak będzie z 3/4 drużyn grały gówno to co to za uciecha awansować do 1/8. Taka duża grupa średniaków jest jak sok w drinku: czym więcej dolejesz soku, tym słabszy będzie nasz napój. Dla mnie jest bezsensu nawet pomyślenie, aby "rozcieńczyć" europejską Ligę Mistrzów.


Jestem Polakiem i taka wiadomość powinna mnie przecież ucieszyć! Automatycznie będzie grał nasz mistrz! Przepraszam ,ale ja dziękuje za takie coś! I co mnie to obchodzi, że polski klub gra, ale jak mam cały czas  świadomość , że jest w tej lidze tylko dzięki tej reformie oraz i tak wiem, że od europejskiej elity dostanie potężne lanie. Co na kolejnej arenie mamy się regularnie kompromitować? W ogóle jaka to satysfakcja żeby  być w Lidze Mistrzów i grać z mistrzem Albanii, Macedonii? Może od razu dajmy "kelnerów" z San Marino! No to co to za liga mistrzów, w której połowa drużyn jest średniakiem lub niczym w skali europejskiej? Nie oszukujmy się. Jakby to teraz działało, to Śląsk by sobie poradził? Teraz mogę urazić sympatyków drużyny z Wrocławia, ale dla mnie to byli przypadkowi mistrzowie. Poprzedni sezon Ekstraklasy był dla mnie jednym z najsłabszych. Oczywiście byłą wyrównana walka co mnie cieszy, ale jak ta walka wyglądała? Legia wygrywa kilka meczy z rzędu i przegrywa następne kilka. Tak samo Ruch i Śląsk. Te trzy ekipy jedynie zajęły najwyższe miejsca, ponieważ w ich nieregularnej grze zdarzyło się mniej błędów. Co to za mistrz, który wygrał fajnie z czołową polską drużyną, ale tydzień później tym samym składem przegrał z ekipą, która znajdowała się w dolnej części tabeli? I to nie zdarzało się jednokrotnie. Punkty też o czymś świadczą. Zostać mistrzem z ponad 50 pkt na 90? No chyba, że mamy z 10 drużyn podobnego poziomu. Polskie ekipy od kilkunastu lat pokazują, że nie jesteśmy godni Ligi Mistrzów, a jedynie takimi regularnymi  występowaniem sobie zaszkodzimy. Chodzi mi o reputacje, którą i tak mamy już co raz niższą. Teraz po sezonie udowodniliśmy jak słabo było w Ekstraklasie. Nawet do Ligi Europejskiej nie dały rady nasze drużyny wejść. A przecież to ona po REFORMIE obniżyła swój poziom i cieszy się co raz mniejszym zainteresowaniem. A dla mnie to, że dawno nie widzieliśmy polskiego klubu w LM, jest chyba jakąś presją i motywacją dla najlepszych klubów w Polsce, aby był co raz lepsze. A jak za nic dostaną awans, to poziom futbolu może się znów obniżyć w naszym kraju.

Taka forma Ligi Mistrzów jedynie spowoduje, że UEFA tylko straci, a nie zyska. Sponsorzy odejdą widząc co raz słabszy poziom meczy i rozgrywek. To widać w LE, gdzie po zastąpieniu Pucharu UEFA nowym systemem, poziom spadł. To już jest tylko jakaś kara dla drużyn z Ligi Mistrzów lub alternatywa dla tych dobrych (ale nie tych najlepszych) drużyn, które niestety występują w silnych ligach. Ja nawet nie rozumiem obecnego systemu LM! Dla mnie jeśli jest to liga dla MISTRZÓW to powinni występować wyłącznie mistrzowie krajów. Na przykład: kilku z najlepszych lig, a reszta kwalifikacje. Wtedy taka Liga Europy urosłaby na znaczeniu, bo więcej lepszych zespołów (które nie zdołały wygrać w swojej silnej lidze) walczyłoby o puchar. Ale rozumiem, że właśnie jest kilka lig, gdzie występuje nie jedna, ale parę silnych klubów, które są godne aby walczyć w Lidze Mistrzów. Jak Platini z kolegami chce coś polepszyć, to niech zastanowią się nad Ligą Europy.

Mam nadzieję, że ten pomysł UEFA, to był tylko taki lotny i mały projekt w umysłach kilku ludzi, który został przez nas odebrany zbyt głośno. Oby.

~Kastel

sobota, 24 listopada 2012

A czemu nie kto inny?



Końcówka roku jest gorącym okresem nie tylko dla sklepów i ludzi przygotowujących się na święta, ale także dla najlepszych piłkarzy na świecie. Każdy zawodowy "kopacz" pragnie mieć na swojej półce złotą piłkę. Jednak w ostatnich latach liczą się do tej nagrody tylko 2 osoby, a dokładniej są to Lionel Messi oraz Cristiano Ronaldo. Rozumiem, że wyprawiają cudy w klubach, ale może są trochę traktowani zbyt łagodnie? Strzelają pełno bramek, jednak nie są sami na boisku, a często koledzy im pomagają w zdobywaniu laurów.


Pomysłem Gabriela Hanota było to, aby nagrodzić najlepszego piłkarza minionego roku. Podkreślam PIŁKARZA, a nie samego napastnika. Nagroda niestety trafia najczęściej do atakujących. Pomaga im to zapewne, że w czasie podawania wyników wymienia się nazwisko strzelca. Ale jest jak jest. Pomocnicy, a najbardziej piłkarze z obszarów defensywnych są poszkodowani. Bramkarz to najprawdopodobniej najbardziej odpowiedzialna pozycja na boisku. Mówi się, że drużyna to 50% Bramkarz, a druga połowa to reszta zawodników. I jest to prawda! Można być cały czas znakomity między słupkami, ale wystarczy jedna puszczona "szmata" i już się stajesz antybohaterem. Dobrym przykładem jest Boruc. Bramkarz może bronić cały mecz dobrze, ale zdarzy mu się pod koniec spotkania jakaś pomyłka i od razu wszyscy chcą z nim iść na stos. Nie ważne, że wcześniej wybronił kilka 100% okazji, a obrona i atak gówno grały. Jest to bardzo nieopłacalna fucha, ale ktoś musi przecież bronić. Wracając do tematu. Od 1956 roku pojawiło się wielu znakomitych, a wręcz wyśmienitych goalkeeperów. Robili cuda, choć byli na tak trudnej pozycji. Sztuką nie jest strzelić 3 gole, sztuką jest wybronić wszystko choć rywal napierał na bramkę bez przerwy. No i od 1956 roku jedynym bramkarzem, który został uhonorowany złotą piłką był Lew Jaszyn. Czemu tylko jeden? Czy dla tych osób, które wybierały i wybierają przez te wszystkie lata, bramkarz jest jakimś bezdomnych psem? Zwłaszcza w ostatnich dwóch dekadach wzrosła liczba wspaniałych osób, którzy posiadają magiczne ręce. Aktualnie bramkarz nie ma stać tylko w obrębie swego pola karnego. W nowoczesnej piłce często jest ostatnim obrońcom i to on rozpoczyna najczęściej atak swojej drużyny. Jak bardziej piłka się rozwija, tym bardziej bramkarz ma więcej do roboty. Już nawet są tacy piłkarze na tej pozycji, którzy wykonują każdy rzut wolny w okolicy bramki rywala! Tak więc czemu nie daje się żadnych szans bramkarzom, a głównie wygrywają napastnicy i pomocnicy?

Obrońcy i nawet pomocnicy także nie są doceniani, ale jednak pomocnicy są honorowani i tak często niż to bywa z obrońcami i wcześniej wymienionymi bramkarzami. Ale często się też o nich i tak zapomina, choć to oni zazwyczaj dogrywają do tego "wspaniałego" napastnika, który zdobył bramkę. To pomocnicy dryblingiem mijają kilku piłkarzy i podają w pole karne, ale oczywiście laury zbiera zazwyczaj napastnik. Jednak pomoc aż tak bardzo poszkodowana nie jest. Bardziej obrońcy mogą czuć się odrzuceni. Nieważne, że obrońca zaryzykuje i wślizgiem odbierze czysto piłkę rozpędzonemu rywalowi. Nieważne, że zaasekurował bramkarza. Nieważne, że pobiegł skrzydłem i dośrodkował. Nieważne, że dzięki niemu bramkarz nic nie musi robić. Nieważne, nieważne... Ważne, że to właśnie napastnik zdobył gola i dlatego jest najlepszy. Przepraszam ,ale dla mnie tak myśli większa część osób, która wybiera zdobywcę złotej piłki.

Jednak jest coś ważniejszego, co powinno być brane pod uwagę najpierw: co daje piłkarz klubowi  i reprezentacji. U Messiego i CR7 widać, że nie mogą dać z siebie 100% w swych reprezentacjach. Bo tam brakuje jednego ważnego czynnika : nie mają aż tak dobrych pomagierów jak w klubach. Lecz nie będę pisał czy dobrze grają w nich czy też nie. Dla mnie jest to oczywiste, że futbol nie kończy się tylko na tych dwóch osobach. Tylko, że media często o tym zapominają i nawet na początku roku już zaczynają pisać, mówić, śpiewać, piszczeć i pierdzieć jeden tytuł :"Messi czy C.Ronaldo zdobędzie złotą piłkę?". A media mają dużą siłę opiniotwórczą i tak wystąpiła wojna między "kibicami" Realu i Barcy. Ale nie o tym. Dla mnie oczywistym wyborem w tym roku są tylko oni: Xavi, Iniesta, Pirlo. Dwa pierwsze wybory są oczywiste i nie trzeba nic tłumaczyć, ale czemu Pirlo? Bo ten rok ma znakomity. Był ważnym czynnikiem Włoch na Euro i jest w Juventusie, choć należy już do tego starszego pokolenia. Myślę, że należy mu się ta nagroda.

Choć ile bym płakał i tak Złota Piłka rozdawana będzie między napastnikami i pomocnikami, a raz na 25 lat zdarzy się obrońca z nagrodą, a raz na 100 lat bramkarz. Nie zmienia to faktu, że aktualnie liczą się tylko Messi i CR7, choć nie powinni. Przypomniał mi się pewny "mem", który znalazłem na kwejku. Znany zielony dinozaur pyta:"Jeśli Messi złamie nogę i nie będzie grał przez cały rok, też dostanie złotą piłkę?" Te dobre pytanie tyczy się też C.Ronaldo. Czy przez media i głupich dziennikarzy obaj i tak by byli głównymi faworytami, choć nie graliby przez cały rok?
Jeśli messi złamie nogę i nie będzie grał przez rok

~Kastel

wtorek, 20 listopada 2012

Futsal, Beach Soccer, Kobiecy futbol - aż tak źle?

W ostatnią niedzielę zakończyły się mistrzostwa świata w Futsalu, które rozegrane zostały na Tajlandii. Wygrała po raz piąty Brazylia, pokonując w finale reprezentacje Hiszpanii. Aj jak my byśmy chcieli takiego finału w trawiastej piłce :). Jednak taki turniej jest dobry do zastanowienia się nad polskimi realiami innych odsłoń piłki nożnej.
Głównie czytamy, słuchamy i widzimy w mediach informacje z męskiej typowo piłki nożnej, czyli 11 vs 11 na trawiastej powierzchni. Ale co z resztą? Futsal, Beach Soccer, kobieca piłka. Te "rozłamy" typowego futbolu są jakby w Polsce pomijane, a wręcz zapominamy o nich. Ale czemu prawie w cale nie słyszymy wiadomości i nie oglądamy transmisji z meczów np: Unia Racibórz - Medyk Konin (Kobiety) lub Red Devils vs Clearex Chorzów (Futsal) w polskich mediach? Odpowiedzią może być oto koło, które cały czas się kręci : PZPN głównie zajmuje się typowym futbolem, a mało uwagi poświęca innym dyscyplinom -> gorszy rozwój tych dyscyplin -> kiepskie wyniki -> małe zainteresowanie mediów, a przez to także kibiców -> piłka nożna męska dominuje -> PZPN głównie zajmuje się typowym futbolem, a mało uwagi poświęca innym dyscyplinom  ....i tak dalej i tak dalej. Koło monotonie się kręci. Aby znaleźć jakiejś strony informujące o futsalu, to muszę wpisać odpowiednie hasło w wyszukiwarce internetowej i wyskakuje mi z 2-3 główne serwisy o piłce halowej. To samo w innych przypadkach. Takie małe zainteresowanie jest winą PZPN'u. Tak to jest ich wina! i to nie jest teraz głos jakiegoś pijanego tłumu, co za zły wynik sportowy na Euro sądzi PZPN. Związek przez wiele lat zaniedbał bardzo "rodzeństwo" piłki nożnej, a co konsekwencją jest, że trudno nas nazwać średniakiem.

Polska kobieca piłka nożna nie stoi zbytnio na najlepszym poziomie. Widać to w Ekstralidze (odpowiednik męskiej Ekstraklasy). W tej chwili od kilku lat dominuje Unia Racibórz. Wcześniej przez dłuższy okres królowały piłkarki AZS Wrocław, a jeszcze wcześniej głównie wygrywała drużyna Czarni Sosnowiec. Od 1979 roku wygrywają głównie tylko te 3 zespoły, z przewagą dla ekipy ze Sosnowca. Inne drużyny nie mają zbytnio dużo do powiedzenia. i warto właśnie wspomóc inne ekipy finansowo, aby polepszyły swój poziom, a zarazem poziom rozgrywek. Taka monotonność odbija się na reprezentacje! 0 występów na wielkich turniejach. A próbują od początku lat 90, czyli właśnie do czasu, gdy arena międzynarodowa kobiecej piłki tak na serio powstała. Trochę nie wygląda to za ciekawie. Tylko idiota myśli, że piłka to tylko miejsce dla mężczyzn. Jak aktualnie nie wychodzi nam z facetami, to może zaufać bardziej płci przeciwnej? Może aktualnie biegają gdzieś po podwórkach jakieś młode talenty. No ok trochę przesadziłem, bo mamy czasy nowinek technologicznych itp. Dziewczyny już bardziej chcą się modniej ubierać, ładnie pachnieć, mieć nową komórę. Choć są wyjątki i trzeba pamiętać o tym!

We futsalu jest trochę inaczej. Walka między polskimi klubami jest bardziej wyrównana, ale to nie zmienia faktu, że jesteśmy gównem w świecie. Dwa "sukcesy" : awans na MŚ w 1992 i na ME w 2001. I my kurwa narzekamy na naszych chłopców, którzy grają na trawie? Oni przynajmniej przez ostatnią dekadę zagrali w kilku wielkich imprezach. A na prawdę Polska ma potencjał duży i może zawojować przynajmniej arenę europejską. Polska da radę być mocna, ale potrzeba pomocy od najwyższych struktur. Obecnie kasa jest najważniejsza i tego trzeba naszym klubom, aby mogli efektowniej trenować seniorów jak i juniorów! O kobietach na hali trudno mówić, bo dopiero od niedawna grają w regularnej lidze.

Beach Soccer to ma chyba najgorszy rozgłos medialny. Jedynie co można znaleźć, to na Eurosporcie co roku w lato pokazują mecze z Euroligi i oczywiście strony w necie. A na prawdę w piłce nożnej plażowej nie jesteśmy najgorsi. Jeszcze kilka lat temu dobrze graliśmy z czołówką świata beach soccera. W tej chwili jest gorzej, ale nie aż tak źle. Jak szybko się zareaguje to możemy się bardzo wybić. No, ale trzeba się pospieszyć. Głównym problemem są profesjonalne boiska. Znajdują się zazwyczaj  na pobrzeżu bałtyckim co trochę utrudnia. Ale można spokojnie zrobić sztuczne boiska plażowe, lub nad jeziorami. Tylko trzeba chcieć. PZPN pomógłby znaleźć sponsorów i już powstałyby nowe drużyny, bardziej profesjonalne niż jest do tej pory.

Dlatego główna wina leży po stronie PZPN'u. Właśnie przy ostatnich wyborach chciałem się dowiedzieć, czy kandydaci chcą wspomóc te odrzucone na daleki plan rzeczy.. Ale jak wiadomo męski futbol na pierwszym miejscu. Wiem, że to on daje najwięcej kasy, sławy, ale nie wolno zapominać, że występujemy też w rozgrywkach futsalu, plażowej nogi oraz rozgrywkach kobiecej piłki. A wiele rzeczy można zrobić już w tej chwili, aby już były jakieś fundamenty. Aby móc polepszyć poziom to potrzeba chętnych do gry. Co potrzeba najpierw? Chętnych do gry! A jak zdobyć? Najlepiej przez media! Czemu nie warto sprzedać praw do transmisji? PZPN zawsze może spróbować namówić na ryzyko czołową sportową stacje w Polsce. Nawet, aby pokazywała jeden - dwa mecze tygodniowo! Ale za transmisją idą sponsorzy, którzy wspomogą finansowo kluby. Pokazać w internecie młodym kobietom, że piłka nożna to nie jest ogień i nie parzy! To samo tyczy się wszędzie.Dodatkowo przedstawianie wyników z spotkań w programach informacyjnych. na przykład : sport po wiadomościach w TVP. Spopularyzowanie przyniesie chętnych do gry, a transmisje pieniądze z reklam. PZPN już na starcie powinien zarobić. następnie powolna promocja i inwestowanie w kluby, żeby stworzyć podstawę szkoleniową .Jest to koszt, ale to się zwróci szybko. Dobre wyniki na arenie międzynarodowej może ułatwić nam zorganizowanie jakiegoś większego turnieju. Mamy 4 piękne stadiony plus jeszcze kilka innych, także bardzo dobrych. Więc czemu nie skusić się na jakieś mistrzostwa kobiet w piłce nożnej? 6 stadionów powinno starczyć. Mamy Gdańsk, Poznań, Wrocław, Warszawę 2x, Stadion Śląski w remoncie, więc jest gdzie grać. Ale najpierw muszą być wyniki, a one wymagają lat i jakiegoś procentu z budżetu związku, ale czy nie warto? Proces ten można zacząć już nawet dzisiaj i on powoli się będzie toczył. To da za 10 lat, a może nawet za 15 lat bardzo dobre wyniki! A jak PZPN mądrze to rozegra to za te kilkanaście lat Polska może być silna w każdej odmianie futbolu i jak w typowej piłce nożnej.

Dlatego warto, by nasz Polski Związek Piłki Nożnej bardziej zajął się odmianami typowej piłki nożnej, a nie zostawiał je w kącie jak jakichś nie potrzebny przedmiot.

~Kastel

czwartek, 15 listopada 2012

Super Probierz na ratunek!

Drużynie z Bełchatowa nie idzie najlepiej w tym sezonie. Problemy finansowe, kontuzje i tak dalej i tak dalej.  W konsekwencji tego wszystkiego zarząd GKS'u Bełchatów po raz drugi w tym sezonie zmienił trenera. Teraz aby ocalić "tonącą barkę" przybył Michał Probierz i zajął miejsce Jana Złomańczuka, który sam po piątej kolejce tegoż sezonu przejął pałeczkę po Kieresiu.

Plik:Michał Probierz5.jpg
Już trzeci trener w drużynie, a dopiero za nami 11 kolejka. Ale czy w polskich realiach to jest coś niezwykłego? Nie sądzę. Jakby zrobić taki ranking zmian trenerów w najwyższych klasach rozgrywkowych (przynajmniej jeśli chodzi o Europę) to Polska mogłaby się spokojnie znaleźć w czołówce. Jednak to nie jest coś pozytyw dla nas. Częste zmiany trenerów w naszym kraju tylko pokazują, że wielu z nich jest nieudolnych. Jednak winowajcom tego jest wiele czynników i na razie nie warto o tym pisać.

Wróćmy do pana Michała i drużyny z województwa łódzkiego. Probierza uznaje się u nas za trenera z wyższej półki. Tak można powiedzieć jeśli chodzi o czasy jak trenował Jagiellonie i ŁKS. Dla mnie to on powoli spada z niej na podłogę. W marcu tego roku dostał ogromną szanse na wykazanie się. Został zatrudniony do Wisły Kraków! Wisła to 13-sto krotny mistrz Polski, a dużą część tych tytułów zdobyła nie tak dawno. Ale zawalił i to kompletnie. Nie osądzajmy go za poprzedni sezon, bo był za krótko ,ale początek tego sezonu był jego kompromitacją. Jeszcze dochodzi niezbyt udana przygoda w Grecji.

Może właśnie dlatego zdecydował się na taki ruch? Chcę znów zdobyć więcej popularności i respektu, więc dlatego przyszedł do GKS'u Bełchatów. Możliwe, że pan Michał myśli tak: "Uratuję GKS Bełchatów przed spadkiem, a następnie po sezonie zatrudni mnie jakiś lepszy klub". To bardzo dobry plan, bo wszyscy wiemy, że u nas wielu trenerów krótko się trzyma, a wielu z nich odchodzi lub zostaje zwolnionych w końcówce sezonu lub na początku nowego. Michał Probierz uratuje drużynę z Bełchatowa przed spadkiem, a następnie będzie obserwować co się dzieje na rynku polskim, albo nawet na zagranicznym i znajdzie sobie odpowiedni dobry klub. Wtedy przejdzie do niego i znów lepsza kasa i większa sława. A warto podkreślić, że ten pan ma bardzo duże doświadczenie jeśli chodzi o ratowanie drużyn z strefy spadkowej.

Jednak jest małe ale. A jak mu się ta sztuka nie uda? Może ponownie poda się do dymisji? A może wytrzyma do końca sezonu ,ale spadnie. Czy naprawdę chciałby mieć kolejną wpadkę w CV? Przez ostatni rok pracował w dwóch klubach i niezbyt mu się udawało. Choć z Arisu odszedł podobno przez problemy finansowe klubu, ale w czasie jego "służby" tam, ten grecki klub i tak nie miał najlepszych osiągnięć. Wiśle zawalił ,ale to już pisałem. Więc kolejny błąd, może mu bardzo zaszkodzić.

Dla GKS Bełchatów potrzebny będzie cudotwórca i lepiej byłoby dla Probierza, aby przejął jakiś silny klub z I ligi i awansował z nim do Ekstraklasy. Na pewno awans byłby lepszym osiągnięciem i będzie mógł napisać w CV:"Awans z drużyną X do Ekstraklasy.". To, że już kilka razy udało mu się uratować drużyny od spadku nie znaczy, że teraz da radę.

Myślę, że obojętnie od wyniku i tak szybko odejdzie, ponieważ z tego co ja widzę to jest tym typem trenera, który nie lubi długo siedzieć w jednym miejscu. Jednak życzmy mu jak najlepiej, a może uda mu się to co wymyślił, choć chodzi po cienkim lodzie i w każdej chwili ta drużyna może spowodować to, że lód pęknie, a Michał Probierz utonie.

~Kastel

wtorek, 13 listopada 2012

Moja analiza Polski na Urugwaj

W środę naszą reprezentację czeka kolejny trudny mecz. Naszym rywalem ma być czwarta drużyna świata : Urugwaj. Zagrać ma w najsilniejszej obsadzie choć wiadomo, że Forlana nie będzie. Bardzo dobrze, że ekipa Fornalika, będzie mogła powalczyć z tak silnym rywalem w randze meczu sparingowego. Na pewno mniejsza presja dla młodszych zawodników, na których prawidłowo stawia Waldemar Fornalik.



Jak już wiadomo w Polsce jest problem z lewymi obrońcami. Selekcjoner musi stawiać na Jakuba Wawrzyniaka, ale wiemy przecież, że to nie jest najlepszy piłkarz. A tu bam! Facet złapał nam kontuzje. No i co teraz? Jak co!? Brożek!!!! Piotr Brożek jak coś. Czyżby wielki powrót ze zaświatów. Choć sam jeszcze nie jest w najwyższej formie w Lechii, ale jednak Fornalik podejmuję się wyzwania i stawia na niego. Sam rozegrał tylko pięć spotkań w głównej kadrze. Przygoda w Turcji zakończyła się fatalnie, a teraz pomaga w defensywie w Gdańsku. Hmm? Może taki wybór, bo już w pewnym stopniu jest przyzwyczajony do gry na stadionie PGE Arena. Jednak Lechii na razie kiepsko idzie u siebie. Ale obstawiam tak sobie, że na lewo pójdzie Marcin Komorowski. Wiem, że potrafi grać na tej pozycji, więc czemu nie? Może wygryzie wreszcie Wawrzyniaka, który jest dla mnie czarną owcą reprezentacji.

Na prawą stronę defensywy wiadomo na kogo postawi Waldemar Fornalik. oczywiście Piszczek, choć dla mnie nie daję 100% tego co w BvB. No, ale mogę się mylić. Natomiast Glik i Wasyl. To jest naprawdę znakomity duet. Glik się prezentuje ostatnio świetnie i nie mówię o tym, ze strzelił Anglii gola, ale w ogóle we Włoszech ma bardzo dobre mecze.  Wasilewski to marka sama w sobie i pewniak w kadrze. Myślę, że jak obaj są razem na środku obrony, to bramkarz nie ma się czego bać. A no. No właśnie. Jeszcze nie tak dawno temu nikt by nie uwierzył, że nasza narodowa drużyna ma problem z goalkeeper'ami.

Polska zawsze miała dobrych bramkarzy, a nawet ostatnio było ich nawet za dużo. Tytoń i Szczęsny walczyli o tron na linii bramkowej. Dzięki Euro to Przemek wyszedł na prowadzenie. Zapewne jakby nie chęć "Dyzmy" do Boruca i jego problemy prywatne to on także by spokojnie walczył z młodszymi kolegami o miejsce między słupkami. A teraz? Dla mnie najlepszym wyjściem jest Tomasz Kuszczak. Dobre mecze i pochwały w Brighton. Tylko trochę wstyd, by musiał grać goalkeeper z niższej ligi angielskiej. No ale na razie on jest w najlepszej formie. Tytoń co dostanie szanse w PSV to zalicza jakąś gafę. Szkoda, że Skorupski nie dostanie szansy. Porównuje się go do Artura Boruca. I ja się z tym w pełni zgadzam. Choć niech pogra jeszcze trochę w Polsce. Na razie jest za wcześnie by grał w np: eliminacjach, ale warto było by go wystawić na jedną połowę z Urugwajem. Sprawdzić jak poradzi się z wyższą presją i lepszym rywalem niż ma w Ekstraklasie.

Całkiem możliwy powrót Błaszczykowskiego po kontuzji, choć zapewne zagra połowę lub odrobinę więcej.  Warto może postawić na Mierzejewskiego. Wybuchła u nie go ostatnio wysoka forma. Znów zaczął strzelać w Turcji i jest bliższy regularnej gry. Grosicki jak zagra odpowiednio dobrze jak z Anglią to na pewno wkurzy defensywę Urugwaju. Także na pewno szanse dostanie Wszołek i możliwe, że Trałka. Co do "polskich" Francuzów to mam mieszane uczucia. Pawłowski pokazał pazur w meczu z Górnikiem. jest bardzo utalentowany, ale jakoś jeszcze nie potrafi ustabilizować formy by grać przez większą część meczy na wysokim poziomie. 

Na atak na pewno Lewy, choć dla mnie nie zasługuję na pierwszy skład, za to co pokazuję w meczach reprezentacji. Duet Milik-Teodorczyk? Czemu nie! Choć jakby Piech nie doznał kontuzji to bym chętnie zobaczył dwóch Arków na przodzie. Piech wraz z Milikiem potrafią dobrze grać w taktyce 4-4-2. Obaj się spisują jako wysunięty jak i cofnięty napastnik. Następny mecz może właśnie oni zagrają. Fornalik użyłby swej ulubionej taktyki. Ale jakby to przeżyli kibice Górnika i Ruchu? Heh.

Moja jedenastka: Kuszczak-Komorowski, Wasilewski, Glik, Piszczek - Borysiuk, Trałka, Wszołek, Mierzejewski, Grosicki - Lewandowski.

Choć na pewno selekcjoner nie wystawi takiego składu jaki ja podałem, ale chcę zobaczyć wszystkich tych piłkarzy.

Mam jeszcze jedną nadzieję, że poradzili sobie z murawą na PGE Arenie.

~Kastel

niedziela, 11 listopada 2012

Głupota kibiców

Czym jest w dzisiejszych czasach kibic? Może kliknięciem "Lubię to" na Fan page'u klubu w Facebooku? Może łysym gościem, który klnie i daje po mordzie, a zarazem też dostaje? A może wiernym fanem swego ukochanego klubu i nie obchodzi go czy cały czas wygrywa czy nie? Według mnie trudno znaleźć odpowiednią definicje słowa "kibic', a zwłaszcza jeśli chodzi o piłkarskiego.

fot: google.pl
Ja mam prosty podział "fanów" piłki nożnej:  idioci i debile(czytaj kibole), prawdziwi kibice, ogólni fani football'u i popularne aktualnie słowo "sezonowcy".  Można jeszcze dodać "niby" fani, ale to łączę ze sezonowcami.  Oczywiście na pierwszy rzut oka pozytywnymi postaciami są osoby z kategorii drugiej i trzecie. Jak wygląda według mnie prawdziwy kibic? Wierny swemu klubowi, szanuje innych, nie patrzy na to jak popularna jest jego drużyna i czy cały czas zdobywa mistrzostwa itp. Każdy wie o co chodzi. Ale jednak z tego odłamu powstało coś złego i ohydnego : Kibole. Osoby, które wierzą, że swymi działaniami przynoszą sławę i radość swemu klubowi. Oczywiście są wierni, ale: nie szanują innych, nie dbają o dobro swego klubu, przynoszą mu straty i wstyd. Ile już było przypadków, że drużyny ponosiły koszta spowodowane głupotą tych "kibiców". Czy to jest aż tak głupie, że nie widzą co robią? W Polsce nie można przyjść z dzieckiem na mecz Ekstraklasy, bo nigdy nie wiadomo czy wybuchnie jakaś zadyma. Choć w krajach już bardziej rozwiniętych potrafią się zabezpieczyć przed atakami wandalizmu, ale Polska nie jest krajem rozwiniętym! Polska nadal jest ciemna i ciemni są Kibole, którzy jedynie co rozumieją to, że temu a temu mają wpierdolić. Anglia, Niemcy, Hiszpania, Francja, Portugalia, Szkocja itd. Tam mecze są jeszcze większej rangi, ale na Gran Derbi możesz sobie spokojnie przyjść z rodziną i masz pewność, że zagrożenia ze strony huliganów nie ma. Rozumiem, że musi być atmosfera na stadionie i ktoś musi zarządzać co śpiewamy itp., ale po co się bić. Jak już naprawdę chcesz kogoś zlać lub oberwać to w lesie samym, a nie na ulicach czy na stadionie. Polska poczeka jeszcze bardzo długo, aż bez obaw będzie można przyjść na Derby Stolicy, Krakowa, Śląska, Pomorza....

Drugą pozytywną grupą jaką wymieniłem są ogólni fani Football'u. Taki kosmopolityzm. Dla mnie są to te osoby, które jakąś nie są przywiązane mocno do jakiejś drużyny, ale kochają piłkę nożna i zawsze czekają na jakiejś fajne mecze i w ogóle się interesują piłką w wymiarze przynajmniej kontynentalnym. Ja należę do kategorii prawdziwego kibica i ogólnego fana, ponieważ mam swój ukochany klub, ale także śledzę inne ligi i kluby, interesuje się historią football'u i tym co się dzieje w piłkarskim świecie. Więc myślę, że mogę doczepić się do tych dwóch moich grup.

Zostali sezonowcy. Określenie, które dzięki wojnie Barca vs Real zyskało bardzo na popularności. I jeśli już podjąłem temat tych dwóch ekip z Hiszpanii, to właśnie na nich się będę opierał. Nie wiem czy kogoś obrażę, ale uważam , że od 2008 roku oba te kluby zyskały na całym świecie bardzo mało kibiców, a więcej sezonowców. Znam wiele osób, którzy nawet nie wymienią jakiś podstawowych informacji z historii tych klubów ,a jedynie wiedzą, ze w Realu jest CR7, a w Barcelonie Messi. Zawsze mi się chce śmiać jak czytam te głupie komentarze na stronach piłkarskich tych niby fanów obu klubów. To są dla mnie jedynie żałosne osoby. Niektórzy przeszli na Real, bo C.Ronaldo tam poszedł. Oczywiście wcześniej byli kibicami MU. Inni przeszli na Barcę, bo zaczęła wygrywać, a Messi potrafi dryblingiem pokonać 5 kolesi. To jest śmieszne i tyle. To tylko psuję piłkę. Tak, tak to już psuje piłkę. Gran Derbi. Każdy kiedyś oczekiwał znakomitego widowiska. A teraz? Jedynie to jest pojedynek CR7 vs Messi, wyzwiska i kłótnie na portalach sportowych. A kto to spowodował? Sezonowi kibice oraz media, które jedynie co mogą to podgrzewają atmosferę.! I teraz ogólnie : to tyczy się wielu drużyn i szkoda, że ten problem dotyka mocno Polskę. Hiszpania zaczęła osiągać sukcesy!! "Hura. Huj, że jestem Polakiem, Polska gówno gra, Hiszpania to jest to, będę im kibicował." Dziś jest święto Niepodległości . Przemyślmy to właśnie."Ehh ten nasz klub jest do dupy. Szkoda go oglądać. O wiem! Zostanę kibicem Barcy, bo oni wygrywają." Albo " Manchester United na zawsze!! Ej zaraz! C.Ronaldo przeszedł do Realu Madryt. HALA MADIT, HALA MADRIT!!!" Może inna liga. "Chelsea wygrało Ligę Mistrzów!!! Zawsze wiedziałem, że ta drużyna ma potencjał. Torres najlepszy! Będę ich kibicem! The Blues, The Blues!!!!". I można tak pisać i pisać, bo to się dzieje cały czas, cały czas. Takie kibicowanie to też nie dotyczy się klubów czy reprezentacji. To też ma odbicie w piłkarzach. Np:. Co raz bardziej powszechna podnieta Lewandowskim. Oczywiście rozumiem ,że można się zainteresować jakimś piłkarzem. No, ale już bezsensu jest, gdy zaczyna się być jego fanem numer jeden, bo nastrzelał dużo bramek, a nawet się nie wie w jakim klubie się wychował, a co gorsza z jakiego klubu przyszedł do BvB. Także bardzo szybko rosnący procent "fanów" Neymara, a 3/4 nawet nie wie, gdzie gra i które miejsce ma jego klub w lidze. Ale dzięki rozwoju technologicznemu takie sezonowe kibicowanie będzie wzrastać i nic się na to nie poradzi.

To są tylko kilka przykładów głupoty kibiców, ale wszystko trudno napisać. Mam nadzieję, że już za niedługo skończy się podniecanie wszystkim i skakanie z klubu na klub, jak to robią pszczoły, ale z kwiatkami.

~Kastel

sobota, 10 listopada 2012

Niebieski kryzys


Jeszcze kilka miesięcy temu Ruch Chorzów miał ogromne szanse na zdobycie mistrzostwa Polski po raz 15 w historii. Ostatnia kolejka i dwa najważniejsze mecze : Wisła – Śląsk i Ruch Chorzów – Lecha Gdańsk. Ruch wygrał swe spotkanie, lecz to Śląsk został mistrzem dzięki bramce Elsnera. Jednak i tak wicemistrzostwo drużyny z Chorzowa było ogromną niespodzianką. Braw nie było końca. W.Fornalik został okrzyknięty przez kibiców królem. Bohaterem oczywiście nr. jeden i tak był Arkadiusz Piech. Nastało Euro i wszyscy wiedzą co się stało. Smuda zawiódł, więc czas na Waldka. Opuszczenie przez niego drużyny z Chorzowa zostało przyjęte przez kibiców Niebieskich z mieszanymi uczuciami. Jedni się cieszyli, że został tak doceniony, ale z drugiej strony była to ogromna strata dla klubu.

fot:ruchchorzow.com.pl
Działacze Ruchu zapewne podpatrzyli od Barcy jak rozwiązać problem i na pierwszego trenera mianowali brata Tomka, który zarazem był asystentem Waldemara Fornalika w klubie. Jednak ten pokazał, ze nie ma talentu brata i zawiódł na pełnej linii. Duża porażka z Victorią oraz słaby start w Ekstraklasie. Trzy pierwsze mecze i trzy pierwsze porażki. Strata 9 pkt. Na start sezonu! Działacze pożegnali się z drugim Fornalikiem i zatrudnili kogoś bardziej doświadczonego – Pana Jacka Zielińskiego. Od razu gra Ruchu się poprawiła, ale forma nadal nie jest najlepsza. Lepsze mecze przeplata słabszymi.

I właśnie co jest problemem Ruchu Chorzów w tym sezonie? Czyżby ruchy transferowe? Grodzicki, Abbot odeszli. Byli ważnymi ogniwami w drużynie to trzeba potwierdzić. Zwłaszcza Grodzicki. Ale przyszedł na jego miejsce Sadlok. I co? I gówno!!!! Widać, że chłopak zatrzymał się w rozwoju i z ogromnych nadziei na wybitnego reprezentanta stał się średniakiem. A jeszcze 2 lata temu było o nim głośno. Teraz dużo słabszych występów. W ogóle całą linia obrony zawodzi. Widać, że to Grodzicki był głównym dyrygentem z tylu i wprowadzał spokój. Dobrze, że w bramce stoi Pesković, on to musi mieć nerwy na kolegów z przodu. To co w tym sezonie wyprawia często obrona Ruchu, to nie jest dopuszczalne w II lidze. Marcin Kikut też dużo jeszcze nie pokazał, a już za nimi 11 meczy w Ekstraklasie. Kolejnym nie wypałem jest Pavel Sultes. Odpowiedzialni za jego transfer chyba się pukają w czoło i pytają się co oni zrobili. To od tych trzech piłkarzy oczekiwało się wiele i niestety zawodzą nas.

Kolejnym problemem są zapewne kontuzje, które męczą drużynę,ale to nie w tym jest problem. Problemem jest to, że Ruch ma słabych rezerwowych. W poprzednim sezonie W.Fornalik operował głównie jednym składem z kosmetycznymi zmianami i przez to teraz rezerwowi są słabszymi ogniwami w meczu. Wystarczyła kontuzja Piecha i już było słabiej w ataku. Choć jedynie udał się dobrze mecz z piastem ,gdzie w dobrej dyspozycji był Kuświk. I p oto sprowadzono Niedzielana, który chyba wychodzi sobie na murawę, by się tylko pokazać. On ma już najlepsze lata dawno za sobą i powinien przejść na emeryturę. Nadmiernie marnuje 100% sytuacje z meczu na mecz. Może ta kontuzja, której teraz doznał da mu trochę do przemyślenia, czy już warto angażować się w zawodową piłkę.

Ostatni problem Ruchu to starość. Pierwszy skład jest stary. Choć na ten sezon się odmłodził, ale główni piłkarze pierwszej jedenastki są już w granicach emerytur. Trzeba to zmienić. Zarząd i sam trener powinien dawać dużo szans młodym piłkarzom z rezerw i szkółek. Może jest jakiś ukryty diament? Kto to wie. Ale już powinno się w jakimś stopniu adaptować do wyższego poziomu młodych piłkarzy, aby mieć dobrych zastępców za kilku weteranów.

Mam nadzieję, że Ruch stanie na nogi i przynajmniej mocniej powalczy w rundzie wiosennej.

sobota, 13 października 2012

Potęga w kwalifikacjach.

W ten wtorek nasza reprezentacja zmierzy się z reprezentantami Anglii. Faworytem są oczywiście goście. Nie to jednak mnie smuci. Smuci mnie fakt, że tak nagłaśnia się to spotkania. Smuci mnie fakt, że każde spotkanie z jakąś silną drużyną jest jak święto narodowe. I to nie tylko tyczy się reprezentacji, ale piłki klubowej także. Co sezon mówi się dużo o drużynie, która walczy z zagranicznymi zespołami o to, by zagrać w Lidze Mistrzów. Niestety, ale do dawna takie coś kończy się goryczą porażki.

Nie będę pisał o meczu co nas czeka, bo o nim głośno jest już wystarczająco. Na pewno wiele z nas pamięta świetną grę w eliminacjach do Euro 2008. Udane kwalifikacje do Mundialu 2002 i 2006. Grupy na tych imprezach nie były aż tak trudne, ale jednak Polska i tak i tak zatrzymywała się na fazie grupowej. Co to powoduje, że nasza drużyna narodowa umie, potrafi zagrać wspaniały futbol w kwalifikacjach, ale później jak przychodzi turniej to jest klapa... Może trema, stres wielki turniejem? Może to jest to! Przez wiele lat mieliśmy tylko kilku piłkarzy, którzy grali regularnie w mocnych ligach. Jednak dziś w drużynie jest połowa pierwszej 11, która gra regularnie w LM i lidze, a reszta gra często w dobrej lidze, albo w dobrym klubie słabszej ligi. Dodać ich młodość i ambicje wyjdzie nam, że ta ekipa może dużo zdziałać. Wyślijmy w niepamięć stuprocentową klapę an Euro 2012, bo to był inny pan i inne czasy, choć turniej ten odbywał się nie tak dawno temu. Teraz jest nowy selekcjoner, a za niedługo będzie nowy prezes PZPN'u. To może być wielkim krokiem do przodu. Nie zdziwiłbym się, że nawet pokonamy lub zremisujemy z Anglikami. Nie będzie dla mnie szokiem to, ze awansujemy w tej grupie z pierwszego miejsca. Szokiem dla mnie będzie to, że Reprezentacja Polski wyjdzie z grupy za dwa lata na turnieju Mistrzostw Świata w Brazylii. Polska w tej dekadzie jest silna w kwalifikacja, ale beznadziejna w trzech meczach, które są najważniejsze.

 Może eliminacje do Mistrzostw Świata w RPA się nie udały. Było to spowodowane wieloma zawirowaniami. Jednak nie bałbym się stwierdzić, że jeśli Euro 12 nie odbywało by się w Polsce, to i tak awans by był. nawet wyszło by to na dobre, dlatego, że na Smudzie można było by się szybko poznać i się go pozbyć. Pierwsze mecze byłby zawalone, lecz reszta zamieniona na dobre wyniki otworzyłyby furtkę na turniej. Jednak tak nie było i słabe sparingi w wykonaniu reprezentacji Smudy nic nie dało i przez to został zwolniony dopiero po mistrzostwach.

Ale wracając do tematu. Radzę się zbytnio nie podniecać dobrymi wynikami Orłów w kwalifikacjach, bo można się przeliczyć na głównym turnieju. Jak nauczyły nas ostatnie lata, można sądzić, że Polska sprzeciwi się Anglii i Ukrainie i pokona ich, ale niestety na Mundialu to nawet Luxemburg zamieni się w ścianę nie do przejścia. I znów będzie "Nic się nie stało". A czemu tak jest... nikt nie wie.

wtorek, 25 września 2012

Skończyło się lato, nastała jesień...


Co raz bliżej do wyborów na prezesa PZPN'u. Już wiele mediów rozmyśla kto zostanie wybrany. Jeszcze do dzisiaj w walce liczył się Grzegorz Lato, ale właśnie liczył się. Drogi prezes ogłosił, że nie będzie kandydować na drugą kadencje. Wielu uzna to za niespodziankę, bo przecież pan Lato jeszcze nie dawno (po EURO 2012) ogłosił wręcz inną decyzje, że nie widzi przeszkód by ubiegać się ponownie o stołek „szefa” polskiej piłki. Może głównym czynnikiem na zmianę decyzji był klimat? W sobotę przyszła polska złota jesień, a odeszło Lato....

W swoim oświadczeniu poinformował nas: „wszyscy domagali się zmian, więc z mojej decyzji powinni być zadowoleni”. I przyznam, że to była jedna z lepszych jego decyzji w ciągu tych 4 lat. Przyznaje się bez bicia, że jestem z obozu przeciwników pana Laty (oczywiście jako prezes). Wiele osób przyzna co interesuje się an co dzień życiem futbolowym, że dalej obecny prezes PZPN'u był lepszym piłkarzem niż urzędnikiem. Napisane też zostało: „Zostawiam Związek w doskonałej kondycji finansowej”. Nie będę już gdybał czy miały miejsce jakieś przekręty itp. Ale sądzę, że jeśli stan portfela Polskiego Związku Piłki Nożnej jest naprawdę dobry to może to się szybko zmienić. Przecież ma być zmieniona siedziba. Z nową siedzibą wiążą się duże koszta. Nie tylko budowa itp., ale także koszt zatrudnienia większej obsługi i nie mówiąc jeszcze o pobocznych sprawach. Podobno dopiero Polska teraz odczuje kryzys ekonomiczny. Też może być bardzo ważnym czynnikiem na przyszłość. Więc do tego zdania, które zostało napisane na oświadczeniu mogę się nie zgodzić, przynajmniej jeśli spojrzeć przyszłościowo.

Jednak wiemy, że epoka Laty kończy się. Nastają chłodniejsze dni. Może jednak nie? Może nowy prezes w te mroźne dni ociepli polską piłkę? No właśnie kto może być zastępcą. Zdzisiek Kręcina. Powrót po aferze. Czy głosujący mu zaufają po wydarzeniach, które spowodowały jego odejście z PZPN'u. On był można powiedzieć prawą ręką G.Laty. Może mu właśnie były/obecny prezes pomoże? Albo znów Kręcina zaoferuje komuś kilka patyków. Większe szanse ma też Stefan Antkowiak. Od ponad dziesięciu lat rządzi piłką w Wielkopolsce. Jednak sądzić można, że głównym faworytem jest Zibi. Boniek jest ulubieńcem wielu kibiców oraz niektórych działaczy. Jakby tak spojrzeć to może być najlepszy wybór. Ma doświadczenie w biznesie, zna się na piłce oraz ma dobre kontakty w UEFA'e i z samym Platinim. Tylko ,ze mieszkamy w Polsce i tutaj naprawdę wszystko jest możliwe. Szkoda, że głównie za pomocą jakiś układów i łapówek.

~Kastel

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Nowa generacja.

Polska ma aż taki nędzny poziom szkolenia młodzieży, że aż do kadry szukać musimy obcokrajowców, co ich ciocie od strony wujków, od strony babć, dziadka od kuzyna, ciocie były Polkami? Polscy trenerzy są chyba niewidomi, lub aż tak beznadziejna jest polska myśl szkoleniowa, by zamiast jeździć bo Polsce, szukać młodych talentów, to lepiej szukać, czy pewien Niemiec, miał rodzinę z Polski. 


Tak to prawda. Żyjemy w erze komputerów, gdzie praktycznie wszędzie można je spotkać. W szkołach uczą już obsługiwać te maszyny od pierwszej klasy podstawówki, a na komunie lub na urodziny zamiast zegarka, roweru lub jakieś zabawki, to dzieci otrzymują najnowsze laptopy, komórki itp. W dodatku te gry komputerowe i MMO. Zwłaszcza starsi ludzie myślą, że dzieci wolą pograć w piłkę nożną na komputerze niż na palcu. Jednak to nie prawda. Jest jeszcze wiele dzieciaków co lubią pograć w coś na placu, pochodzić po lesie itp. Zwłaszcza można znaleźć ich na boiskach do piłki nożnej.

To nieprawda, że dzieciom się nie chce trenować. Nie to nie jest to... Powodem, że poziom polskiej piłki upada są to te cztery czynniki: PZPN, Trenerzy, Czołowe kluby, Samorządy. Dlaczego tak sądzę? Jest wiele argumentów. W Polsce praktycznie w każdej miejscowości lub przynajmniej gminie znajduje się jeden klub piłki nożnej. Teraz dodając to, że w Polsce jest bardzo dużo miejscowości, i że w wielu miastach jest więcej niż jeden klub, to wychodzi nam jasny wynik: jest dużo, ale możliwe, że za dużo drużyn jak na nasz kraj. Nie okłamujmy się. Polska najbogatszym krajem nie jest, bo wykorzystywani jesteśmy przez innych, jak to się od wielu lat zdarza. W najwyższej klasie rozgrywkowej występuje tylko szesnaście drużyn z kilku tysięcy. Z tych szesnastu drużyn nawet jedna nie potrafi awansować do Ligi Mistrzów, a ledwo awansują jedna lub dwie do Ligi Europy. Wiele klubów, żyje pod kreską, lub ledwo łączą koniec z końcem. Biedniejszym ekipom czasami pomagają lokalne władze, ale ta kasa to grosze. Dobry przykładem jest Łódź. Jeszcze kilka miesięcy temu usłyszałem, że tego miasta nie stać na utrzymanie ŁKS i Widzewa razem. ŁKS ledwo co doszło do końca rozgrywek. Duży problem widać na wschodzie polski, w miejscowościach górskich, podgórskich, czy też małych miejscowościach. Wniosek? Albo PZPN współpracując ze rządem znajdzie pieniądze, by przekazać je okręgowym związkom, które podzielą sumę na biedne kluby, lub lepiej połączyć słabsze ekipy z biednych okolic i iść na jakość, a nie na ilość. Mieszkam niedaleko miasta, gdzie jest jeden mocniejszy klub (4 liga), ale kilka słabych. Trochę bez sensu. Nie można by połączyć sił i utworzyć jeden lepszy lub dwa dobre kluby? Taki pomysł byłby właśnie znakomity na takie miasteczka/wsie. Bo przeludnienie drużyny nie groziło by, można zrobić dużo sekcji, a i finanse lepsze będą. Jednak to jest tylko takie moje głośnie myślenie i mam nadzieję, że wybory w PZPN'ie za ponad sześćdziesiąt dni coś zmienią.

Jednak to co hamuje naszą piłkę, to zapewne myśl szkoleniowa i polityka klubowa. Jak już trzymamy się tych wsi. Są tam kluby, ale i zdarzają się talenty! Tylko właśnie przez małe pieniądze nie mogą się rozwijać. I co taki talent musi zrobić, jak chce być piłkarzem? Musi znaleźć jakąś szkółkę piłkarską. I tu tkwi problem. "Poszukiwacze talentów" szukają, tylko po innych szkółkach, lub w miastach. A co ma zrobić takie dziecko, które wywodzi się z biednej rodziny, która utrzymuje się na roli? I tu leży problem. Muszą szukać na własną rękę jakiegoś lepszego klubu. Tutaj właśnie kluby popełniają duży błąd. Nie chcą szukać obiecujących dzieciaków z "podwórka". Organizowane są turnieje m.in .Dzikich drużyn, gdzie amatorskie ekipy zbierają się i grają o jakiś dyplom i puchar. Może warto tam poszukać kogoś. Orliki są przecież! Może tam warto poszukać! I oczywiście male kluby, na których mecze juniorów też warto przyjść. Właśnie tego mi brakuje w wielu czołowych klubach. Braku zaangażowania się większych klubów w szukaniu nowej generacji. Pele wywodził się z biednego miasteczka/wsi. Grał w lokalnym klubie, lecz na mecz kiedyś przybyli łowcy talentów i poszedł dalej. Sam nie miał szans znaleźć dobrej szkoły futbolowej, bo mieszkał daleko od dużych miast.

Ale ok. Są juniorzy w szkółce. Powiedzmy klub z ekstraklasy. Trenują kilka lat i ....... albo idą o drużyny, która walczyć będzie o utrzymanie się w ekstraklasie, a gorzej to I, II, nawet III liga! I nie, że byli słabi. Nie! Oni słabi się staną, bo nie będą dalej się rozwijać. Czemu zostali wyrzuceni? Bo z tego co ja widzę, to zarządy, trenerzy czołowych zespołów naszego kraju boją się wychowanków! Nie, że atakuję w jakimś sensie pewne kluby, ale bez przesady, że w meczu Wisły Kraków, Legii czy nawet Lecha, ledwo widzę kilku Polaków. Że trzony tych klubów stanowią obcokrajowcy to też trochę źle świadczy. Powinien być jakiś ostrzejszy limit obcokrajowców, to może zauważyły by te kluby, że pozbywają się wielu juniorów. Zamiast wydawać kasę na piłkarzy co są gwiazdami, ale piłki Bułgarskiej, Serbskiej, Czeskiej, to mogli by kupić 2-3 dobrych obcokrajowców, a resztę zainwestować w przyszłość. Mniejszy problem jest w biedniejszych klubach, bo ich nie stać to wolą wychowanków. Tylko, że oni nie mają najlepszych warunków, by zrobić z nich gwiazdy. Polska myśl szkoleniowa też jest śmieszna. Bo jak już jakiś junior wyskoczy i będzie gwiazdą, to szybko musi uciekać za granicę by się dalej rozwijać. Może słabi trenerzy? Dlatego PZPN powinien także bardziej przyłożyć się na rozdawaniu licencji trenerskich i w ogóle zrobić jakieś dobre szkolenia dla trenerów obecnych jak i przyszłych. Szanuję pana Oresta Lenczyka, ale żeby już w starszym wieku dobrze prowadzić zespół, trzeba być cały czas na najwyższym poziomie jak np: Alex Ferguson. Dobry jeden sezon to nie wszystko. Teraz już Śląsku nie idzie i są jakieś konflikty. Ruch zrobił  jak w FC Barcelonie. Zobaczymy co z tego będzie. Jednak ten problem dotyczy wszystkich.

Podsumowując. Młodzież jest. Talenty są. Nowej myśli szkoleniowej dla juniorów nie ma. Chęci na zmianę nie ma. Lepszego scouting'u nie ma. Większej kasy na szkoły juniorskiej też nie ma. Upadające kluby są. Jedynie na co musimy czekać, to na wybory prezesa PZPN. Może coś się zmieni.

~Kastel



I zaczynamy igrz....Ekstraklasę!


Co raz więcej pieniędzy, ale cały czas słabo.... Co nas może zaskoczyć w tym sezonie? A może inaczej: co nas nie zaskoczy ! Rozpoczynamy kolejne zmagania w Ekstraklasie. Po bardzo długiej przerwie spowodowanej przez Euro 2012, o którym lepiej nie wspominać...


Poprzedni sezon był trochę dziwny. Wyglądało na to, że wielu drużynom nie zależało na zwycięstwie. Bali się porażki w eliminacji Ligi Mistrzów? Śląsk przegrał to i Legia z Ruchem przegrała. Ruch wygrał, Korona wygrała, Legia wygrała, Śląsk przegrał. Lech wygrywał, Śląsk remisował, Legia przegrywała. I tak w kółko. Bukmacherzy mieli zawrót głowy, bo wielką nie wiadomą było, komu będzie się chciało wygrać mecz. Ale wszystko się skończyło. Śląsk dzięki wygraną z jesieni wygrał ligę, Ruch umiejętnie wykorzystywał wpadki legionistów i zajął 2 miejsce. A wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej kolejce. Weteran Tomek Frankowski choć ma już 38 lat na karku, to wstrzelił się na 2 miejsce króla strzelców. W tym sezonie zabraknie Rudniewa, to może zdobędzie koronę? Ekstraklasa szybko się zakończyła, bo Euro przybywało, więc i piłkarze mieli więcej odpoczynku.

Takiej długiej przerwy dawno nie było, żeby nie mówić, że wcale. Może przyjdzie to piłkarzom jak i trenerom na plus? Długi okres przygotowawczy. Więcej czasu na naukę nowym założeń taktycznych. Więcej czasu na poznanie nowych kolegów, którzy dołączyli do klubu w tym oknie transferowym. Na pewno atrakcji nam nie zabrakło. Chodzi oczywiście o Polonię Warszawę i GKS Katowice. Sytuację, która powstała każdy już zna. Nowy "Król" wstąpił na tron, chciałoby się rzec. Jednak zawirowania spowodowane rozmowami o przeniesienie klubu do Katowic, protesty kibiców obu drużyn spowodowały, że główny trzon "Czarnych Koszul" został rozerwany. Piłkarze, którzy występowali w pierwszej 11 poodchodzili z klubu i zostali nie liczni. Teraz klub z Warszawy an szybko sprowadza za małe pieniądze lub za darmo nowych piłkarzy. Dużo ekspertów twierdzi, ze w obecnej sytuacji, to Polonia najwyżej może powalczyć o utrzymanie się. A może jednak nowy król, będzie dobrym władcom? Może taka modernizacja, przyniesie korzyści. Pokazać się będą mogli nowi, młodzi zawodnicy z ambicjami. Może znajdą się nowe młode talenty polskiej piłki, które nie będą patrzeć na pieniądze, bo dużo ich już nie ma. Jak się mówi: pożyjemy, zobaczymy. Ale na szczęście, historia i tradycja tego klubu, nie została zniszczona przez marne 5 milionów złotych i przez Króla wraz z Wojciechowskim.
Lecz kto będzie mistrzem? Kto znów będzie się starał o to, by nie było po raz kolejny wstydu w eliminacjach Ligi Mistrzów? Każdy fan piłkarski zadaje sobie pytanie. Czy będziemy sieęcieszyć nareszcie z pięknych meczy jakie można oglądać za granicą? Ruch Chorzów, Śląsk pokazał, że warto dawać szanse polskim piłkarzom, mniej znanym lub wychowankom. Denerwuje mnie to, że gdy oglądam głównie mecze Wisły i Legii, z nadziejami szukam w składzie więcej niż 1-2 Polaków. Na serio nie ma w Polsce talentów? Albo wszystkie polskie dzieci siedzą w domu? Choć jest era komputerów, to wiem, że są takie dzieci, które cały czas kopią w piłkę. jednak duża część z nich mieszka an wsiach lub w małych miastach, gdzie kluby maja zabite deskami szatnie. To nie jest tak, że nie ma młodych adeptów piłki nożnej. To kuleje polska myśl szkoleniowa i szkółki juniorskie. "Poszukiwacze talentów" polskich czołowych klubów patrzą tylko na swoje szkółki lub na szkółki innych bogatych klubów. Jednak nie chce jeździć im się po "ulicach" i szukać kogoś, kto nie może ze swojej kieszeni trenować w dobrych warunkach. Są orliki, tam jest pełno talentów. Są różne turnieje dzikich drużyn : tam jest pełno talentów. Tylko szkoda, że nikt na takie coś nie jeździ....

Jednak wracając do nadchodzącego sezonu. Czego możemy się spodziewać od tych 16 klubów? Zapewne wielu wpadek silnych klubów z słabymi, ale to pozytyw. Musi być ciekawie. Jednak czy tylko drużyny z kasą mają szansę na zwycięstwo? Mam nadzieję, że kilka klubów z polskimi piłkarzami w składzie, zrobi ą niespodziankę jak Ruch i Korona w ubiegłym sezonie.

piątek, 17 sierpnia 2012

Och silna Estonio.....

Porażka z Estonią naszej reprezentacji. Już słychać pierwsze najazdy na pana Waldemara. Lecz co on ma zrobić, jak samym piłkarzom nie zależało?? Tylko kilku mogło coś powiedzieć, że robiły an tym meczu. Wasilewski, Grosicki, Piech i Szczęsny w 1 połowie. A reszta? Gdzie była?


Trójka z Borusii. Wszyscy się nimi podniecają itd. Oni chyba wiedza, że powinni być siłą napędową naszej drużyny narodowej. A nie są. Na Euro, to tylko może Błaszczykowski się pokazał z dobrej strony, ale to co powiedział o biletach itp to mógł sobie już darować. Będzie to za nim chodziło jeszcze przez długi czas. Ale Lewandowski i Piszczek mnie zawodzą. Widać, że nie starają się tak, jak w meczach Bundesligi. Pieniądze za małe? Jedno co zauważyłem. W Niemczech potrafi przyjąć piłkę i minąć 2 - 3 obrońców, a na koniec strzelić gola. Obrońcami są często piłkarze, którzy grają zazwyczaj, lub czasami w dobrych reprezentacjach. Bramkarze też. Ligą estońską przyznaje się, że się nie interesuję. Głównie tylko bramkarza z Wisły znałem. Ale ich liga, to musi być jedną z potęg Europy, żeby nie świata... Żeby Lewy nie radził sobie z 2-3 obrońcami i nawet z dystansu nie potrafił uderzyć? Czyli Estonia, jest lepsza niż piłkarze Bayernu, Schalke, Werderu i tak dalej i tak dalej... Nasz drogi kapitan nie potrafi lub ciężko mu przychodziło mijanie rywali, a na zakończenie dobre podanie, lub zejście do pola karnego. Ile razy tak robił w Borusii? Piszcze też miał problemy w obronie jak i w ofensywie, a za Odrą jest znany z swoich "spacerów" pod pole karne przeciwnika. Lecz to się tylko ich nie tyczy. Wojtek lepsze okna wyciągał. Widać było, że nie wyszła mu ta interwencja, bo chciał prawdopodobniej chyba łapać tą piłkę. Bo jeśli wybić, to powinien inaczej się zachować. Miejmy nadzieję, że jest zdolnym chłopakiem i był to wypadek przy pracy.

Ale co daje nam zmiana selekcjonera, jeśli samym piłkarzom się nie chce? Nie pomoże żaden trener, jeśli znów "nasze orły" nie uwierzą, że nie chodzi o kasę czy sławę tylko o honor. Lewandowski, Błaszczykowski, Piszczek, Szczęsny.. to są idole dzieciaków i oni to wiedzą. Wiedzą, ze muszą świecić przykładem, ale najlepszym pokazaniem się jest mecz reprezentacji. W latach 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku Polska piłka była potęga jak teraz jest w siatkówce. A wtedy komuna nie pozwalała przed trzydziestką wyjechać piłkarzom za granicę. Były tylko wyjątki. Pieniądze były małe, ale jednak Polska potrafiła dać w dupę potęgom światowym. Piłkarze wiedzieli, że tylko tak mogą pokazać Polskę na arenie międzynarodowej, dać światło szarej rzeczywistości i być dumnie z siebie. Nie jak teraz. I co daję, ze Lewy reklamuje maszynki do golenia. Piłkarz, aby mógł być jednym z najlepszych powinien mieć sukcesy w reprezentacji i w klubie. Dlatego: Messi, CR7, Rooney, Neymar, Ribery, Robben - nie są najlepsi na świecie. Oni tylko potrafią osiągać sukcesy w klubie. Ale wracając do Polski.

Nasi czołowi piłkarze na pewno wiedzą, ze są silnikiem naszej reprezentacji, ale nic z tym nie robią. i to było we środę i jak na Euro. Jak my mamy problem wygrać z Estonią mając praktycznie najsilniejszy skład, to co będzie z Czarnogórą, Ukrainą, a nie wspomnę o Anglii, która po swoich problemach staje się co raz znów silniejsza, a Euro było jak dal nich udane. Z tego co uważam, choć punktacja rankingu Fifa jest popaprana, ale nasze miejsce jest zasłużone. Może drogi Waldku czas pokazać tym naszym "bohaterom", że nie są niezastąpieni? Może kilka meczów bez nich uświadomi ich, że są aż takimi gwiazdami. A najlepsze kluby też patrzą czy dany piłkarz jest brany pod uwagę u selekcjonera. W dodatku duże imprezy są jednym z najlepszych sposobów na pokazanie się. Tak więc myślę, jeśli nic nie ulegnie zmiany, ze warto an kilka meczy eliminacji oraz sparingów nie brać w cale do kadry kilku piłkarzy.

Tak na koniec. We środę dobre wrażenie zrobili na mnie Wasilewski, Grosicki i Piech. U Wasyla zawsze widać zaangażowanie w obronie, lecz sam nie zatrzyma 10. Grosicki ładnie też włączał się do akcji itp, a Arek Piech w czasie tych kilku minut miał 2 ładne okazje. Pierwszy strzał nie wyszedł. Można mu darować, bo dopiero wszedł z ławki, a drugi strzał był ładny i z trudnej pozycji więc nie można mieć u nie go za złe, że tego nie strzelił. W dodatku biegał do tych obrońców i naciskał ich. A Lewy? po 70 minutach wyglądał jakby był zmęczony. Przeciwko Bayernowi potrafi wylatać 90 minut, a przeciw Estonii nie potrafi??? Aha.

~Kastel