środa, 5 grudnia 2012

Grzechy wychodzą na jaw

Po wyborze Zbigniewa Bońka na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej wszyscy oczekują, że w naszej piłce wreszcie będzie dobrze. Jednak to co zastał nowy szef po Lacie i Kręcinie, przekracza granice absurdu. Jego zarząd otwiera kolejne szuflady i znajduje co raz ciekawsze umowy, które co raz bardziej pogrążają poprzedników. Czy były piłkarz Juventusu Turyn i reprezentacji Polski da radę zaprowadzić porządek i normalność?

To już jest pewne, że Boniek będzie potrzebował dwóch kadencji, aby zrobić to co zamierzał. Z ostatnich doniesień, wynika że okres jego urzędowania będzie najprawdopodobniej podzielone na dwa etapy – sprzątanie brudów poprzednika i zmiany w polskiej piłce. Ten pierwszy może sporo kosztować – pieniędzy, czasu i nerwów. Prezes PZPN zamiast poświęcać się całkowicie na rzecz piłki nożnej, będzie musiał chodzić po kolejnych adwokatach, sądach i rozmawiać z prezesami firm, z którymi zostały podpisane bezsensowne kontrakty i inne dokumenty. Dobrym przykładem jest niedawno odkryta umowa na usługi transportowe podpisana przez PZPN z Akademią Sportową, której prezesem był Władysław Żmuda, a sponsorem Grzegorz Kulikowski. Teraz drugi z wymienionych chce odzyskania pieniędzy, których PZPN mu nie wypłacił oraz uważa, że sposób w jaki umowa została mu wypowiedziana jest niezgodna z prawem. Kulikowski już nawet grozi Bońkowi sądem!

O co w ogóle chodzi? PZPN za Laty podpisał umowę na usługi transportowe z akademią Żmudy i Kulikowskiego. Warto zaznaczyć, że Władysław Żmuda został w 2009 roku trenerem reprezentacji Polski do lat 16, a Kulikowski sponsorował kampanie wyborczą Grzegorza Laty, gdy ten ubiegał się o fotel prezesa. W czasie negocjacji w 2009 roku, były to bliskie osoby dla byłego prezesa. Umowa zobowiązała akademię do przewozu m.in. wszystkich reprezentacji Polski (seniorzy, U-21 itd.). Ktoś powie, że nic nie ma w tym złego. Tylko, że haczyk tkwi w kilku punktach tej umowy. Za jeden miesiąc PZPN miał płacić 75 tysięcy złotych, co i tak dla wielu jest za dużo. Najbardziej absurdalnym podpunktem jest zaś okres wypowiedzenia, który został umieszczony w tym porozumieniu. Współpraca między Latą i Kulikowskim została zawarta na czas nieokreślony, ale z okresem wypowiedzenia liczonym od końca roku kalendarzowego w którym została zerwana. Czas tegoż wypowiedzenia to 36 miesięcy! Współpraca została przerwana wiosną tego roku, po tak zwanej aferze taśmowej. W związku z tym, okres trwania tego wymówienia zacznie się dopiero 31 grudnia 2012 roku, a zakończy się trzy kata później – 31 grudnia 2015!

Kulikowski dodatkowo uważa, że kontrakt ten został nieprawidłowo zerwany i sprawę chce zakończyć w sądzie. Do nowych władz wysłał pismo, w którym opisał całą sytuację oraz jakie koszta może ponieść Polski Związek Piłki Nożnej. Zaproponował Bońkowi trzy rozwiązania: Akademia Sportu zostanie przywrócona jako główny przewoźnik do końca umowy, PZPN płaci odszkodowanie w wysokości do 2 mln złotych za zerwanie umowy albo spór zostanie rozstrzygnięty w sądzie. W tym samym liście Kulikowski zaprezentował dość dokładnie wszystkie wyliczenia i przedstawił, ile w sumie PZPN może zapłacić jak ta sprawa wejdzie an drogę sądową. Z jego wyliczeń wychodzi, że Boniek będzie musiał wydać 3 mln złotych ze związkowej kasy! Na tą sumę składają się: wynajem autokarów u innych przewoźników do końca 2015 roku, wydatki na prawników itp. oraz możliwa kara, gdy wynik sprawy, będzie korzystny dla oskarżyciela. Boniek stwierdził, że nie chce płacić. Możliwe, że w najbliższym czasie odbędzie się spotkanie prawników obu stron, mające znaleźć jakiś kompromis. W tej chwili przewagę ma jednak Kulikowski, który może łatwo zdobyć grubą kasę. Chyba nie tak nowy prezes wyobrażał sobie początek kadencji.

Ta sytuacja tylko utwierdza nas w przekonaniu, że PZPN za czasów Laty to był jeden wielki kabaret. Jak w tej chwili ma skutecznie pracować nowy zarząd, jeśli musi wydawać pieniądze i tracić czas na takie kwestie? Może warto pomyśleć nad tym, aby sprawami poprzedniego związku zajęło się CBA? Strach się bać ile jeszcze “niespodzianek” czeka na obecne władze. Nadal przecież nie rozwiązano zamiesznia wokół Klubu Kibica, którego wielkim przeciwnikiem był obecny prezes. On sam chciałby go rozwiązać , ale na razie chyba mu się nie uda. Dobrze przynajmniej, ze ta organizacja należy już w całości do krajowej federacji. Tylko, że to kosztowało, co dla mnie jest absurdem. PZPN aby mieć pełne prawo do tej instytucji, musiał klub wykupić, dokonał tego jeszcze zarząd poprzedniej kadencji. Według mnie takim klubem powinien się do razu opiekować i zarządzać związek, a nie prywatna firma, którą też wybraną w jakiś dziwny sposób. Dzisiejszy prezes nic nie może w tej chwili zrobić. Jedynie co może, to ulepszyć niezrozumiały system działania tej instytucji. Członkowie musieli uregulować opłatę w wysokości 32 złotych, a w dodatku zapłacić za bilet. Plusem jest przywilej pierwszeństwa do miejscówki, tyle że to nie podoba się pozostałym kibicom. Zaskakujące jest też dla mnie, że byli wielokrotni reprezentanci Polski, nie mają darmowego członkostwa w tym klubie. W ogóle po co taki klub? Jak ktoś chce na prawdę być na wszystkich meczach reprezentacji, to i tak by kupił ten bilet.

Kolejne zagadnienie dotyczy nowej siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej. Projekt i inne rzeczy związane z tym budynkiem zostały załatwione już przez zespół Laty. Ale taka inicjatywa miała bardzo dużo kosztować i dlatego Boniek nie zgadza się z tym pomysłem. On sam chce, aby nowa siedziba związku mieściła się przy Stadionie Narodowym, który należy do NCS-u. Już podobno wybrano miejsce, gdzie piłkarska centrala miałaby się przenieść. Tylko, że jeśli obecny zarząd zgodzi się na taki krok, to musi liczyć się z następnymi wydatkami na odszkodowania dla firm, które miały uczestniczyć w poprzednim planie budowy nowego “domu” PZPN-u. Zapewne będzie to kwota w wysokości kilku milionów złotych. Jednak patrząc na to, że postawienie tego budynku, który chciał mieć Lato mogła kosztować o kilkadziesiąt razy więcej, to lepiej zapłacić te odszkodowania. Podobno zarząd już ma kosztorys nowego projektu, na którym więcej można zaoszczędzić, więc wszystko schodzi na dobry tor, jeśli chodzi o tą sprawę.

Jestem w 100 procentach pewny, że dziwaczne umowy, podobne do tej z akademią Żmudy, gdzieś jeszcze zalegają w szufladach i schowkach PZPN-u. Boniek twierdzi wprost, że jest tam tylko bałagan. No i niestety jest to prawdą, a on sam musi robić za sprzątaczkę. Tylko ile jeszcze zapłacić będzie musiała nasza polska piłka nożna, za nieudolne rządy Laty i Kręciny? To co oni zrobili nadaje się bardzo dobrze na film komediowy, który mógłby się stać wielkim hitem. I na co to było Lacie? Z szanowanego człowieka, zmienił się w pośmiewisko i złodzieja. Tak marzyliśmy, że po wyborze Bońka szybko zapomnimy o tym co było przedtem. Myliliśmy się i tak naprawdę teraz dopiero poznamy prawdziwe grzechy poprzednich władz. Za niedługo być może wszystkim zajmą się odpowiednie służby, a kilka osób trafi do więzienia. No niestety, PZPN wcześniej był podobny do polskiej polityki (burdel i syf). Pozostaje nam jedynie wierzyć w to, że Zbigniew Boniek wraz z swoim zespołem będą czymś na wzór Jezusa Chrystusa, i że “zbawią” polską piłkę nożną.

1 komentarz:

  1. Lato z kolesiami chcieli się nachapać kasy i im to się udało. A my, praworządni kibice, teraz cierpimy. Żeby tylko Boniek nie uznał, że nie da się wyczyścić stajni Augiasza i nie postanowił ostatecznie zrobić tego samego.

    OdpowiedzUsuń