Gol Arkadiusza Milika w premierowym meczu biało-czerwonych na Euro 2016 był pierwszym z czterech bramek, które w sumie zdobyła nasza reprezentacja. Przebieg całej akcji był poukładany i każdy piłkarz, który brał w niej udział, wiedział bardzo dobrze co ma robić. Jednak mimo tego Polacy wiele mogą zawdzięczać defensywie przeciwników, bowiem ona znacznie ułatwiła zadanie napastnikowi Ajaxu Amsterdam. Ale przejdźmy do analizy krok po kroku.
Cała akcja:
1
Akcja rozpoczęła się od nie do końca udanego długiego podania w wykonaniu Łukasza Piszczka do Arkadiusza Milika, jednak ostatecznie piłka powędrowała do nóg Jakuba Błaszczykowskiego (zaznaczony na biało). Ten momentalnie rozpoczyna biec do przodu ścinając w pole karne Irlandii Północnej. Cały jej blok defensywy (zaznaczony na czerwono) próbuje ustawić się w równej linii i jednocześnie wbiega wraz z polskim pomocnikiem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że obrońcy postępują bardzo dobrze, ale proszę zwrócić uwagę na pewne szczegóły. Po pierwsze, przewidują, iż Błaszczykowski będzie dośrodkowywał, co było błędnym myśleniem, gdyż Polak schodził coraz bardziej do środka i blokował sobie możliwość dobrej wrzuty czy nawet wstrzelenia piłki w pole bramkowe. Ponadto gdyby to uczynił, to żaden Polak nie dotarłby do takiego podania, bo albo piłka zostałaby przechwycona (zablokowana) przez lewego obrońcę McAuley'a, albo przeleciałaby przez całą szerokość boiska - nawet zamykający wszystko Kapustka był za daleko, żeby dogonić takie potencjonalne zagranie. Dlatego wiadome było, że Błaszczykowski będzie poszukiwał krótszego rozegrania na przedpolu. Tylko że w tamtej chwili Irlandczycy o tym nie wiedzą, ponieważ wyłania się ich kolejny błąd: biegną ślepo w stronę swojego bramkarza. Zauważcie, że żaden z nich w ogóle nie patrzy, gdzie znajdują się polscy napastnicy! Biegną po prostu równo z Kubą i gapią się na niego, jakby był jakimś świętym obrazkiem. Natomiast już na tym screenie widać, że Lewandowski oraz Milik stworzą klasyczną formację dwóch napastników, w której jeden wchodzi głębiej, a drugi pełni funkcję wycofanego strzelca. Tym, który będzie penetrować pole karne jest Lewandowski, a druga rola przypada zaś Milikowi. I w tym nie ma żadnego polotu, ponieważ odkąd świat piłkarski zaczął zastanawiać się nad taktykami, to w taki sposób scharakteryzowano ustawienie w ataku dwóch napastników. Dlatego tym bardziej dziwi, że nasi rywale nie połapali się w tej sytuacji. Przebywali za daleko od polskich napastników i kompletnie nie znali ich aktualnego umiejscowienia.
2
Ten kadr prezentuje chwilę podania Kuby do Arka (zaznaczone na szaro). Warto zauważyć omówione wcześniej zachowanie irlandzkich obrońców. Przebywają kompletnie w innej rzeczywistości oddając zawodnikowi Ajaxu mnóstwo wolnego miejsca, które zaznaczyłem żółtą elipsą. Stoper Cathcart ma do Milika prawie dziesięć metrów, co jest kolosalną odległością jak na rosnące zagrożenie pod bramką. W takim momencie każdy dobry napastnik może po przyjęciu piłki zaparzyć sobie jeszcze kawę i zdobyć gola - tak właśnie uczynił Arek. No okej, kawy nie zrobił, ale ustawił sobie futbolówkę na swoją śmiertelną lewą nogę i nastawił celownik (który przez cały turniej miał niezwykle zwichrowany, toteż zapewne potrzebował trochę więcej czasu). Oprócz tego potwierdza się moja teza odnośnie braku możliwości dośrodkowania w wykonaniu Kuby, ponieważ był już za blisko McAuley'a. Naprawdę trudno zrozumieć postępowanie defensorów Irlandii Północnej, bowiem tutaj nawet nie ma mowy, aby Lewy ściągnął ich uwagę, bo i od niego byli oddaleni na dobre kilka metrów.
3
Ukazany jest moment przyjęcia piłki przez Milika. Cathcart jest oddalony od niego o ponad pięć metrów. Za plecami Polaka pojawia się kolejny rywal, jednak ten nie może zaatakować go agresywnie, bo wówczas sprowokowałby rzut karny. Zatem Arek Milik ma wystarczająco dużo czasu, aby zatrzymać się, przejrzeć całe pole, które ma przed sobą i po prostu huknąć. Zdecydował się na strzał i bardzo dobrze, ale rozrysowałem jeszcze dwa inne rozwiązania, które mógłby wybrać i które udowadniają, że taki schemat ataku Polaków był dokładnie wypracowany na treningach przez sztab szkoleniowy Adama Nawałki. Widać dokładnie, że Milik posiadał możliwość prostopadłego zagrania do Lewandowskiego lub podania na lewo do Bartka Kapustki, który miałby przed sobą wyłącznie goalkeepera Irlandii Północnej. Ale wybrał opcję numer jeden i na szczęście zmieścił idealnie piłkę.
Podsumowanie
Należą się wielkie gratulacje dla polskich zawodników za rozegranie tej akcji, ale trzeba pamiętać, że nie udałoby się zdobyć bramki, gdyby nie karygodne zachowanie obrońców Irlandii Północnej, którzy nie mieli zielonego pojęcia w jaki sposób są ustawieni podopieczni Adama Nawałki oraz nie przewidzieli prostej rzeczy, iż schodzący Kuba sam sobie blokuje możliwość dokładnego dośrodkowania i raczej będzie poszukiwał zagrania do najbliższego. A nim okazał się być czekający w okolicach szesnastego metra Arkadiusz Milik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz