poniedziałek, 16 września 2013

Zieliński ocalał

Ruch został zmasakrowany. Jagiellonia bez litości pokazała gdzie jest jego miejsce w Ekstraklasie. Drużynę bez odpowiedniego zaplecza finansowego i kadry czeka nieuchronne - spadek. Jacek Zieliński niczym kapitan statku Costa Concordia uciekł z pokładu, bo przeczuwał najgorsze. Różnica polega na tym, że postąpił słusznie. 

 

Ruch Chorzów nie był faworytem niedzielnego meczu w Białymstoku. Jednak porażka 0:6 nie nachodziła w snach nawet kibiców Górnika Zabrze! Śląska legenda systematycznie kopie sobie coraz głębszy grób. I tak od roku 1989, kiedy ostatni raz zdobyła Mistrzostwo Polski. Może od tamtej pory było kilka przejawów wielkiej drużyny, ale promienie nadziei szybko znikały za bardzo ciemnymi chmurami. Ruch leży i płacze. Nie ma finansów, nie ma kadry, nie ma przyszłości. Smaragowicz może płacić piłkarzom maksymalnie 15 tyś zł miesięcznie. A co to znaczy te 15 kawałków w dzisiejszych czasach? Nic! Wyłącznie zdesperowani piłkarze zgadzają się na takie warunki umowy, więc nic dziwnego, że Jacek Zieliński miał w składzie takiego Stawarczyka, Szyndrowskiego, Tymińskiego czy grającego wcześniej w Tychach - Babiarza. Gdyby nie Polonia Warszawa, Ruch zamiast być rozstrzeliwanym, jeździłby do Niecieczy. Co lepsze? Wstyd czy wygrana w I lidze?

Najwidoczniej Jacek Zieliński miał dosyć tego bałaganu i złych warunków do pracy. Powierzono mu wypompowanie szamba bez dna, ale w tym ekstremalnym przypadku nawet Ferguson by nie pomógł! Zieliński był jedyną osobą, która zasługiwała na pracę w tym klubie. Nie on powinien podać się do dymisji, lecz cały zarząd. Pomysł sprzed kilku lat, aby wprowadzić Ruch Chorzów na giełdę, nie wypalił. Konsekwencją ryzykownej "gry" są dzisiejsze problemy finansowe. Smaragowicz ciągnie wózek tak, by przeżyć kolejny miesiąc. W jaką stronę zmierza taka strategia? Na moje oko prosto w czarną dziurę. Najwidoczniej szefostwo klubu ma gdzieś przyszłość i nie interesują go wyniki, lecz własny interes.

Dziwiłem się, że Zieliński wytrzymał tak długo. Na Cichej panuje ruina i nie mówię jedynie o stadionie. Cały klub schodzi na psy i bez całkowitej reorganizacji wszystkich struktur się nie obejdzie. Ale kiedy? Kiedy Smaragowicz dojdzie do wniosku, że czas zakończyć ten cały burdel i wskrzesić feniksa z popiołów? Czego się obawiają ci wszyscy działacze? Zysków? Wpływów? Posad? Co z tego, że to wszystko zachowają, jeżeli za kilka sezonów drużyna zagra w II lidze. Tak w drugiej, bo nawet klubom z I ligi nie przystaje przegrywać 0:6 z ekstraklasowym przeciwnikiem i jeszcze w taki sposób. Powtórzę jeszcze raz: nie Zieliński powinien odejść, ale cały zarząd. Klub musi wyczyścić swoją kartę i ruszyć od zera. Nawet jeżeli trzeba by było ogłosić upadłość i zacząć przygodę w IV lidze. Już teraz podstarzały zespół jest podziurawiony przez kontuzje. Za rok, dwa lata ci doświadczeni piłkarze zakończą kariery, a młodej krwi nie widać. Także żaden poważny zawodnik nie zgodzi się na 15k miesięcznie. W piłce nożnej najważniejsi są piłkarze, a bez nich nie da się realnie myśleć o czymś pozytywnym.

Więc w Chorzowie muszą sobie odpowiedzieć na pytanie: Czy cyrk ma trwać nadal? Bo będzie gorzej. Tylko gorzej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz