niedziela, 10 marca 2013

Po meczu.......

Jakim idiotą trzeba być, aby tak zhańbić klub, któremu się "kibicuje"? Po wczorajszym dniu Śląsk Wrocław musi się wstydzić za głupców, którzy identyfikowali się z tym klubem, podczas napadu na klub Brooklyn.

Więcej o sprawie można znaleźć pod tym linkiem: LINK. W skrócie: 9.03.13r. we Wrocławiu grupa kilkudziesięciu osób napadło na klub Brooklyn, w którym trwał charytatywny koncert grup punk'owych i hardcore'owych. Grupa agresorów najprawdopodobniej wracała z Chorzowa, gdzie Ruch podejmował Śląsk. Napastnicy mieli nałożone na siebie szaliki oraz czapeczki z emblematami Śląska Wrocław, oraz niektórzy posiadali wytatuowane na sobie ciekawe symbole (np.: germańską runę).

Choć sam napad był głupi, ale nie potrzebnie wmieszali w to wszystko sport. Każdy ma jakieś poglądy, no ale takich idiotów trzeba zamykać. Nie dość, że zadziałali na swą niekorzyść i spowodowali zamieszki, to w dodatku zhańbili miejscowy klub, któremu chyba "kibicują", bo tak wnioskuję jeśli jeżdżą na jego mecze i noszą herb drużyny. Ta grupa baranów po raz kolejny narzuciła złe światło na piłkarskich kibiców w Polsce, a w dodatku na sam Śląsk Wrocław. Nie wiem co kierowało nimi, ale domyślam się, że są głęboko przekonanymi nacjonalistami.

Jednak tu nie chodzi o sam problem różnicy poglądów. Te wydarzenie ukazała prawdziwe oblicze dużej części kibicowskiego społeczeństwa. Nie tylko kibole Śląska Wrocław zachowują się tak karygodnie. Każdy czołowy klub z Polski ma na swoich trybunach debili, którzy nie przychodzą na mecz kibicować, ale jedynie chcą spożyć dużo alkoholu oraz po meczu szukają "guza". Nie można zapominać o problemie pseudokibiców, ponieważ jest to nadal zaraza polskiej piłki. Pomysł Bońka o zezwoleniu wpuszczania na stadiony kibiców drużyn przyjezdnych oraz chęć usunięcia kart kibica, nie zmiękczy stadionowych bandytów. Wciąż na niektóre obiekty rodzice boją się przychodzić wraz z dziećmi, bo dobra ochrona na stadionie nie daje stuprocentowej gwarancji na to, że po meczu nie wydarzy się nieszczęście. Polskie kibicowanie jest w pewnym sensie cały czas chore. To dobrze, że na trybunach nie zanikają przyśpiewki i inne formy dopingu, ale za to ilość chuliganów nie zmniejsza się i to jest tym "wirusem", który gnębi nasz futbol.

Prawdziwy medal odwagi należy się kierowcom autobusów/tramwajów miejskich. To co muszą wytrzymywać, jest godne uwagi i pochwał. Co musi przeżywać każdy kierowca, gdy do ich autobusu wchodzą licznie pijani kibice danej drużyny, wracający po meczu. O tym się nie mówi, ale często zdarza się, że pijane osły demolują pojazd oraz zastraszają przypadkowe osoby, które akurat jechały daną linią. Sam byłem świadkiem, gdy pewien facet uderzył nastolatka, który wszedł do autobusu. Młodzieniec miał olbrzymią śliwę pod okiem i przestraszony wyskoczył jak najprędzej na następnym przystankiem. A czemu dostał? Bo nie śpiewał kibicowskich przyśpiewek! Najgorzej jest, gdy fala nietrzeźwych kiboli będzie wracała po przegranym meczu. Wtedy trudno przewidzieć co może się wydarzyć, bo pijany człowiek po prostu nie kontroluje swoich odruchów.

Takie bójki lub pojedyncze ataki są na porządku dziennym w polskiej ekstraklasie i również w niższych ligach. Epizody z zadymami w klubach, barach, autobusach itp., mają miejsce co kolejkę. Niestety wojny z pseudokibicami wygrać się nie da, bo z idiotami trudno zwyciężyć. Jedynie można mieć nadzieję, że nie natkniesz się na kogoś z nich wracając ze stadionu. Polskie służby bezpieczeństwa i PZPN nie może zapominać, że nie tylko na stadionach istnieje ryzyko zadym.

1 komentarz:

  1. Jakie państwo tacy kibice. Państwo sobie nie radzi, bo nie ma najmniejszej ochoty za to się zabierać. Najlepiej rządzi się strachem, a tacy pseudniewiadomoco są bardzo użyteczni.

    OdpowiedzUsuń