Po raz pierwszy w historii w finale
Ligi Mistrzów zagra aż trzech Polaków. Borussia
Dortmund pokonała Real Madryt i może się przygotowywać do wyjazdu
na Wembley. Duża zasługa w tym naszego trio: Łukasza Piszczka,
Kuby Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego. Najbardziej do
awansu przyczynił się ten ostatni, zdobywając w pierwszym meczu
cztery bramki! Jednak dla mnie to nie oni, ani inni z pola nie są
głównymi bohaterami. Równie ważną robotę wykonał
Roman Weidenfeller, który uratował przewagę BVB w rewanżu
na Santiago Bernabeu.
Trzeba przyznać, że Real zawalił
sprawę. W pierwszym meczu Mourinho mógł wystawić Castille,
która na pewno zagrałaby o wiele lepiej niż główna
drużyna. Obrona nie radziła sobie w ogóle, a bramkę
honorową podarował im Hummels. Jose zmotywował swoich piłkarzy i
mecz w Madrycie wyglądał zupełnie inaczej. Tym razem to Borussia
częściej się broniła, a Królewscy nacierali na bramkę
niemieckiej drużyny. Przynajmniej tak było przez pierwszy i ostatni
kwadrans gry. Jednak te trzydzieści minut wystarczyłoby zupełnie,
gdyby piłkarze gospodarzy wykorzystaliby swoje wszystkie sytuacje.
Już po pierwszej połowie Real mógł odrobić straty z
nawiązką! Ale przeszkodziła mu jedna postać – Roman
Weidenfeller.
Bramkarz BVB już któryś raz z kolei pokazał swoją klasę i udowodnił, że stare powiedzenie: „mężczyzna jest jak wino, co starszy tym lepszy” się sprawdza. Ta definicja
idealnie opisuje Romana. Nieprzerwanie od dziewięciu lat stoi
pomiędzy słupkami drużyny z Dortmundu. Jeszcze kilka lat temu nie
był szczególnie znany szerszej publice. Odkąd Borussia
osiąga sukcesy ma możliwość pokazaniu wszystkim, że w
Dortmundzie jest naprawdę dobry bramkarz, który obok
doświadczenia ma umiejętności i potrafi je wykorzystać.
Weidenfeller ma dopiero 33 lat, więc może jeszcze bronić nawet
siedem lat na wysokim poziomie. Tylko trochę wstyd, że świat
poznaje się na nim dopiero w tym momencie, gdy aktualnie jest bliżej
końca kariery, niż początku.
Już w Dortmundzie kilka razy wspaniale
zatrzymał atakujących Królewskich. Wybronił świetny strzał
Modricia, nie skapitulował w pojedynkach 1 vs 1 z Khedirą i
Ronaldo. Jedynie raz musiał uznać wyższość rywala, ale nie miał
wiele do powiedzenia. Swoją świetną dyspozycję potwierdził w
Madrycie. Pierwsze piętnaście minut należało do gospodarzy, lecz
nie zdobyli ani jednego gola. Ale trudno się przedrzeć, jeżeli na
straży stoi Weidenfeller. Obronił groźny strzał Ozila, a kilka
minut później popisał się przy bardzo niebezpiecznym
strzale CR7. To tylko niektóre jego interwencje. Przy
straconych bramkach nie można go winić.
Świetna dyspozycja w dwumeczu z Realem
to nie pojedynczy wybryk. Także z Malagą był jednym z najbardziej
wyróżniających się piłkarzy na boisku. Również na
co dzień w Bundeslidze wielokrotnie ratuje swoją drużynę. Widząc
jego parady, aż trudno uwierzyć, że ani razu nie zagrał w
pierwszej reprezentacji Niemiec! Grał tylko w drużynie
młodzieżowej. Przyznam, że jego poczynania obserwuje dopiero od
kilku lat, dlatego trudno mi oceniać jego wcześniejszą grę. Wiem
tylko, że w tej chwili powinien sobie poradzić na arenie
międzynarodowej, jeżeli jest w stanie zatrzymywać gwiazdy
wszelakich klubów. Aktualnie numerem jeden w bramce rep.
Niemiec jest Neuer. Bramkarza Bayernu jest młodszy od Romana o sześć
lat. Ma jeszcze sporo czasu do końca swej przygody z profesjonalną
piłkę, jeśli nic złego się nie wydarzy. Cieszyłbym się, gdyby
Loew zaufał Weidenfellerowi i postawił na niego w kilku meczach
eliminacji do Mistrzostw Świta w Brazylii. Nie chodzi o to, aby
całkowicie wygryzł Manuela, ponieważ on też jest fantastycznym
bramkarzem. Gra goalkeepera BVB wzbudziłaby nić rywalizacji między
tymi panami, a fakt, że obaj są z wrogo nastawionych do siebie
klubów, sprzyja w tej walce. Taki ruch niemieckiego
selekcjonera może pomóc całej drużynie naszych zachodnich
sąsiadów.
Będę z niecierpliwością czekał na
pojawienie się Weidenfellera w niemieckim trykocie. Ten
doświadczony bramkarz zasłużył sobie na ten przywilej. Oby nie
spuścił z tonu przez cały 2013 rok, ponieważ wtedy ma szanse
rywalizować o miejsce w najlepszej jedenastce roku.
A co z jego przyszłością? Cały czas
jest głośno Lewandowskiemu, któremu kontrakt wygasa za rok.
On zasłania Romana, któremu kontrakt również kończy
się za nieco ponad rok. Na razie wokół bramkarza BVB nie ma
za wiele szumu, bo gdzie miałby iść? Jego potencjał jest bardzo
duży, a wielkie kluby posiadają już specjalistów na tę
pozycję. Jest jeden naprawdę silny klub, który mógłby
się skusić na Niemca – FC Barcelona. Victor Valdes odchodzi po
tym sezonie, a Duma Katalonii nadal nie znalazła jego zastępcy. Być
może skusi się na wychowanka 1. FC Kaiserslautern? Jeżeli tak, to
musi przygotować grubą gotówkę, aby BVB pozbyło się
swojej podpory.
Ale spekulacje transferowe lepiej
zostać na okres wakacyjny. Teraz ważne jest, że Borussia
awansowała do finału LM, a duża zasługa w tym Romana
Weidenfellera, jednego z najbardziej niedocenianych piłkarzy na
świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz