wtorek, 2 lipca 2013

Dlaczego 3-0?

Emocje opadły, więc można pisać o finale, całym turnieju, który był próbą generalną przed Mundialem 2014. Ja skupię się na ostatnim meczu, tym najważniejszym. Resztę statystyk zostawiam portalom informacyjnym. Mecz o złoto miał być ciekawy, zaskakujący. Na pewno zaskoczył. Jednak trudno o widowisko, gdy jedna drużyna gra, a druga robi tło.

Zacznę od kwestii, że finał powinien wyglądać zupełnie inaczej. Pojedynek Włoch z Urugwajem miał dojść do skutku, ale siedem godzin później! Tak już jest w tej piłce nożnej, że nie trzeba być lepszym od rywala, żeby wygrać mecz. Brazylia i Hiszpania z przebiegu półfinałów nie zasługiwali na grę przed kibicami z Maracany. Jednak cały czas wyczekiwano tego pojedynku i z drugiej strony dobrze, że doszedł do skutku. Każdy na świecie chciał zobaczyć taki mecz. Mecz, który miałby jakąś ważną rangę, a nie przyszywkę sparingu.

Doczekaliśmy wielkiego finału Pucharu Konfederacji. Niepokonana La Furia Roja zmierzyła się z organizatorem przyszłych Mistrzostw Świata. Miała być walka do upadłego, ale trudno użyć słowa „walka”. Bardziej był to pokaz siły jednej drużyny. Brazylia pokazała, że jest wielka. Na to czekał cały kraj i rząd, bo tajemnicą nie jest, że brazylijskie społeczeństwo chce przyspieszonych wyborów. Pani prezydent pragnęła tego zwycięstwa, w nadziei, że społeczeństwo na chwilę zapomni o problemach i ogromnych pieniądzach wydawanych na organizację MŚ i IO.

Nie będę zabrudzał bloga polityką. Na nowej Maracanie pojawił się nowy brazylijski duch. Duch, który jest w stanie zdobyć Puchar Świata. Przed PK Brazylia była cichym faworytem do szóstego mistrzostwa, ale nikt nie chciał ryzykować tym stwierdzeniem. Pamiętamy nieudane mistrzostwa 2006 i 2010. Ja od dawna widzę w tej drużynie pretendenta do złotego medalu. Nie z powodu jakiś sentymentów. Podziwiam te pięć tytułów najlepszej reprezentacji na świecie oraz kocham brazylijski styl, polegający na nienagannym dryblingu, ale obiektywnie oceniając nowych Canarinhos, uważam ich za silniejszą drużyną od tej z 2002 roku! Największym minusem jest liczba indywidualności. Po to wrócił Scolari. Dostał za zadanie przywrócić świetność Brazylii i uczynił to! W trybie natychmiastowym zgrał ze sobą ten piękny dla oczu skład. Po jego półrocznej obecności, już teraz można zbierać owoce jego pracy.

Ok! Brazylia cztery i osiem lat wcześniej także wygrała PK, a na głównym turnieju zawiodła. Wtedy było inaczej, a także Canarinhos nie grali dobrej piłki. Przykład: finał w RPA z USA, gdzie po krótkim czasie musieli odrabiać stratę dwóch bramek. W tym roku pokazali wielkość. Kanarki szalały w grupie. Wyłącznie półfinał pozostawiał wiele do życzenia, lecz w meczu z Hiszpanią, reprezentacja przeprosiła swoich kibiców, którzy stworzyli niesamowitą atmosferę, mimo problemów z państwowymi władzami. Aż pojawiała się gęsia skórka, gdy reprezentanci wraz z trybunami przedłużali hymn państwowy i śpiewali go A capella, demonstrując swą narodowość i chęć zwycięstwa.

Dziś, dwa dni po zakończeniu PK, Brazylia stała się głównym faworytem MŚ. W pełni zasłużenie. Ta kadra jest gotowa grać niesamowity futbol, nieosiągalny dla innych. Scolari w pełni wykorzystał potencjał PK do przygotowania drużyny na turniej. Jeszcze zostały sparingi, ale my na swoim przykładzie wiemy, że one wiele nie dają. Brazylijski selekcjoner bez owijania w bawełnę zaprezentował kadrę, która zagra za rok. PK nie było tylko próbą generalną dla organizatorów. Dla selekcjonera rep. Brazylii był to jedyny poważny sprawdzian jego drużyny.

Równie ważny jest upadek „wielkiej” Hiszpanii. Tak, upadek! Dlaczego było 3-0? Czemu Włosi powinni awansować? Za wszystko winne są dwa kluby: Real Madryt i FC Barcelona, a głównie ten kataloński.

Trzon reprezentacji z Płw. Iberyjskiego tworzą piłkarze z powyższych drużyn. W tym sezonie Real i Barca zostały powstrzymane przez BVB I Bayern. Wtedy niemieckie drużyny zakończyły definitywne dwa okresy: czteroletnie panowanie Dumy Katalonii oraz trzy letnie zapędy Królewskich do bycia najlepszymi. Primiera Division przez ostatnie cztery sezony była najbardziej popularną ligą, lecz czas ten mija, a na tym cierpi reprezentacja.

Największym „wirusem” drużyny narodowej jest FC Barcelona. To jej piłkarze są odpowiedzialni za rozgrywanie. Nie jest zbiegiem okoliczności, że Hiszpania stanęła na piedestale w 2008 roku, kiedy równocześnie Barca Guardioli rozpoczęła pisać historię. Naprawdę to nie del Bosque zbudował potęgę La Roji. Hiszpańscy kibice powinni być wdzięczni w największym stopniu Guardioli. On wprowadzając całkowicie Tiki-Takę do Blaugrany, zapoczątkował nową taktykę reprezentacji Hiszpanii! Zmiana stylu pozwoliła zdobyć 2 x ME i 1x MŚ w ciągu czterech lat!

Do La Ligi przywędrowała osoba, która za wszelką cenę chciała pokonać Guardiolę. Mowa o Mourinho. I tutaj udział Realu w zniszczeniu potęgi Hiszpanii. Nie rozchodzi mi się o to, że o wszystkim zadecydowali piłkarze królewskiego klubu, grający w kadrze. Oni nie mieli większego wpływu na grę zespołu. Wszystko zepsuł portugalski trener, poprzez pokazanie drogi, która wiedzie do pokonania Tiki-Taki. Jeszcze inny pomysł miał Di Matteo, ale to Jose był pierwszy.

Wszystkim przypatrywali się inni szkoleniowcy, jednakże tylko nieliczni mają tak silną drużynę, aby zdominować barceloński styl. Do grona szczęśliwców należał Heynckes. Na poziomie reprezentacji wystarczającą moc mają Prandelli i Scolari. Dlatego Hiszpania miała problemy z awansem do finału, w którym została dotkliwie pokonana.


Reprezentacja del Bosque traci blask, ponieważ zamiera styl Guardioli i Barcelony. PK pokazało jak czasami silna jest więź między klubem, a reprezentacją. Szkoda, że w naszych warunkach to się nie sprawdza. Ponieważ fajnie byłoby, gdyby Polska grała jak Borussia :).


1 komentarz:

  1. Było to w pełni zasłużone zwycięstwo Brazylii! Choć, jeśli mam być w 100% szczery, to za sam półfinał należy im się nagana, bo Urugwaj bardziej zasłużył na finał, podobnie jak Włosi w drugim starciu półfinałowym, ale co do samego finału, to Brazylia jak nic!

    OdpowiedzUsuń