Wczoraj w mediach pojawiła się szokująca wiadomość - Polacy pobili Meksykanów. Nie byli to zwykli Polacy, a chuligani, potocznie nazywani kibolami. Wszystko działo się na plaży w Gdyni. W sprawę zamieszani są przyjezdni z Chorzowa i załoga pewnego meksykańskiego żaglowca, który przycumował w nadmorskim mieście. Media przedstawiają sympatyków Ruchu jako inicjatora bijatyki. Jednak kilka rzeczy "śmierdzi" i prawda może wyglądać zupełnie inaczej.
Oglądałem mecz Ruch - Arka. Po nim przez chwilę śmiałem się z Niebieskich, bo na własne życzenie odpadli z Pucharu Polski. Mniejsza z tym. Mój śmiech trwał krótko, ponieważ szybko przeszedłem do spotkania Juventus - Lazio o Superpuchar Włoch. Swoją drogą ładne zwycięstwo Starej Damy. W międzyczasie, gdy dopiero włączyłem mecz, wszedłem na Facebooka i od razu na mej tablicy pojawił się wpis pewnego portalu i odnośnik do newsu. Przeczytałem go i dowiedziałem się, że w Gdyni nie urządzono samego meczu. Na plaży odbyła się bójka z udziałem kilkudziesięciu meksykańskich marynarzy z "kibicami" Ruchu Chorzów. Poczułem zażenowanie. "Znów jacyś idioci przynoszą wstyd klubowi i krajowi" - tak pomyślałem. Coś zmusiło mnie, aby zjechać do komentarzy. Tam dowiedziałem się innej wersji wydarzeń. Prawdziwej?
Media wspólnym językiem głoszą, że kibole Ruchu zaatakowali gości z Ameryki Łacińskiej i dodatkowo śpiewali faszystowskie piosenki. Naturalnie byli pijani, bo jak inaczej. Wersja niektórych komentujących na różnych stronach internetowych jest inna. Wg nich jeden z kibiców zauważył jak Meksykanin zaczepia kobietę, obmacywał ją, podrywał w sposób chamski. Podszedł do niego i w "nagrodę" został dźgnięty nożem! Zauważyli to koledzy i całą ekipą ruszyli na gości zza oceanu.
Nie mogę opierać się na samych komentarzach, bo wiadomo, że kibic będzie bronił kolegi, a także wielu Polaków nie uznaję wiarygodności mediów uważając, że są manipulowane przez partię rządzącą. Na pewno miała miejsce bójka. A kto jest prawdziwym winowajcom?
Rozsądek mówi, aby nie brać na serio głupich teorii spiskowych i przynajmniej w większym stopniu ufać serwisom informacyjnym. Jednak coś tu śmierdzi. Dlaczego polski kibic miałby atakować 30 Meksykanów? W jakim celu? Chyba kibicami Arki nie byli. W ogóle gdzieś mają nasz futbol. Nawet pijany chuligan by ich nie tknął. Sympatycy śląskiej drużyny nie mieli w interesie zaczepiać tej załogi. Dopiero zbierali się przed meczem oraz chcieli zachować siły na spotkanie. I tak spieszno im było na stadion, bo trochę trwa przechodzenie przez bramki i wywieszanie flag, transparentów itp. Portale informacyjne w identyczny sposób informują o całym wydarzeniu. Wszyscy skopiowali wiadomość z jednego źródła. Gdy te źródło skłamie, kłamie cała reszta.
Uważam, że Meksykanie w jakiś sposób sprowokowali domniemanego agresora. Czyżby rację miał zwykły lud? W mediach nie ma wzmianki o kobiecie, ale jest o Polaku, który ma ranę kutą. Kobieta mogła od razu uciec, dlatego świadkowie oraz policja nie wiedzieli, że brała w tym wszystkim udział.
Na wyjaśnienie sprawy będziemy musieli poczekać aż do przesłuchania świadków, których jest TRZECH! Walczyło ze sobą kilkadziesiąt osób, a policja złapała tylko TRZECH!!! OMG!!!! Co to są za służby!? Ponoć przybyła pięćdziesiąt minut po wezwaniu. Czterdzieści pięć minut za późno. Dziwimy się, że wiele spraw zostało nie dokończonych i zabójcy nadal są na wolności. Sam Wardega - autor filmów na You Tube - w świetny sposób pokazał sprawność fizyczna naszych stróżów prawa. Hańbą jest mieć takich policjantów.
Ta sprawa zahaczyła o wiele problemów: pseudokibice, wiarygodność mediów i działalność Policji. Nie była to zwykła bójka z podtekstem piłkarskim. Chodzi o coś głębszego. Obcokrajowcy chwalą Polskę za gościnność. Tym razem było inaczej, ale z naszej winy? Zapewne obwiniony zostanie klub, bo od trzech świadków wielu wyciągnąć się nie da. Liczba pytań rośnie. Był monitoring? Zwykli plażowicze widzieli tylko pseudokibiców? Co się dzieje z rannym Polakiem? On wie najlepiej, gdzie był początek tego wszystkiego. Meksykanie w całym zamieszaniu nie są święci. A ja nadal mam żal dla policji. Z minuty na minutę rosło zagrożenie większej liczby rannych, a nawet ofiar śmiertelnych. Wystarczy śmierć człowieka i afera gotowa. "Zabity Meksykanin w Polsce" - takie tytuły widniałyby w dzisiejszych gazetach zagranicznych.
Na plaży w Gdyni miał miejsce antyfutbol. Dobry wizerunek Ruchu Chorzów został naruszony. Aczkolwiek rzeczywistość mogła być zupełnie inna. Chorzowscy kibole, a zwłaszcza ten ranny, mogli okazać się narodowymi bohaterami. A jeśli ta kobieta faktycznie nie istnieje? W takim razie jacyś sympatycy Niebieskich mają nasrane w głowie. I ta policja...
Obojętnie kto jest winny, oby już taka sytuacja się nie zdarzyła. Nie prawdopodobne, ale oby nie. Ja osobiście wierzę w wersję obrońców kibiców. Nie jestem spiskowcem, ale wiele rzeczy nie pasuje i dziennikarze piszących informacje na ten temat trochę mijali się z prawdą. Ktoś im kazał tak pisać? Pamiętajmy, że polskie środowiska kibicowskie nie lubią partii Tuska. Ukazanie ich w złym świetle byłoby czymś w rodzaju zemsty za liczne protesty na ulicach i stadionach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz